Pomoc humanitarna w sytuacjach kryzysowych

Pomoc humanitarna w sytuacjach kryzysowych jest niezbędnym elementem międzynarodowej reakcji na katastrofy naturalne, konflikty zbrojne, czy inne zdarzenia mające katastrofalne skutki dla populacji. Jako przykład, można przytoczyć międzynarodową reakcję na trzęsienie ziemi w Nepalu w 2015 roku. To zdarzenie, niszczycielskie zarówno w skali ludzkiej tragedii, jak i zniszczeń materialnych, wywołało natychmiastową i szeroko zakrojoną akcję pomocową.

Trzęsienie ziemi w Nepalu (2015)

25 kwietnia 2015 roku, Nepal został nawiedzony przez potężne trzęsienie ziemi o magnitudzie 7,8. Epicentrum katastrofy znajdowało się około 80 km na północny zachód od stolicy kraju, Katmandu. Trzęsienie ziemi i liczne wstrząsy wtórne spowodowały ogromne zniszczenia, dotykając miliony ludzi. Zginęło około 9 tysięcy osób, a ponad 22 tysiące zostało rannych. Setki tysięcy ludzi straciło dach nad głową, a dziedzictwo kulturowe Nepalu doznało poważnych uszkodzeń.

Międzynarodowa pomoc humanitarna

Reakcja międzynarodowej społeczności była szybka i obejmowała szeroki zakres działań:

  1. Pomoc doraźna: Bezpośrednio po katastrofie, zespoły ratownicze z różnych krajów przybyły do Nepalu, aby wspierać lokalne służby w poszukiwaniach i ratowaniu osób zasypanych pod gruzami. Wsparcie to obejmowało również dostarczanie niezbędnych środków ratunkowych, takich jak żywność, woda, schronienie i opieka medyczna.
  2. Wsparcie medyczne: Organizacje międzynarodowe i państwa dostarczyły personel medyczny, leki i sprzęt medyczny. Mobilne szpitale zostały rozstawione w najbardziej poszkodowanych regionach, aby zapewnić opiekę zdrowotną rannym oraz osobom, które utraciły dostęp do usług medycznych z powodu katastrofy.
  3. Rehabilitacja i odbudowa: Po etapie natychmiastowej pomocy, uwaga skoncentrowała się na rehabilitacji poszkodowanych i odbudowie infrastruktury. Międzynarodowe fundusze i organizacje pomocowe wsparły budowę tymczasowych schronień, odbudowę domów, szkół oraz obiektów publicznych.
  4. Wsparcie psychologiczne: Katastrofy naturalne mają ogromny wpływ na zdrowie psychiczne ocalałych. Organizacje humanitarne zapewniły wsparcie psychologiczne dla osób dotkniętych tragedią, pomagając im poradzić sobie ze skutkami traumy.
  5. Przywrócenie dostępu do edukacji: Odbudowa szkół i zapewnienie materiałów edukacyjnych dla dzieci miało kluczowe znaczenie dla zapewnienia ciągłości edukacji i przywrócenia poczucia normalności w życiu młodych ludzi.

Opis zdarzenia

Międzynarodowa reakcja na trzęsienie ziemi w Nepalu podkreśla znaczenie skoordynowanej pomocy humanitarnej w sytuacjach kryzysowych. Demonstruje również złożoność wyzwań, przed którymi stoją organizacje pomocowe – od natychmiastowej pomocy doraźnej, poprzez wsparcie medyczne i psychologiczne, aż po długoterminową odbudowę i rehabilitację społeczności. Współpraca międzynarodowa, efektywna koordynacja działań oraz zaangażowanie lokalnych społeczności są kluczowe dla skutecznej odpowiedzi na katastrofy naturalne i innych sytuacji kryzysowych. Pomoc humanitarna w takich momentach nie tylko ratuje życie i łagodzi cierpienia, ale również pomaga odbudować społeczności i przywracać nadzieję na lepszą przyszłość.

Pomoc humanitarna w sytuacjach kryzysowych, jak pokazuje przykład trzęsienia ziemi w Nepalu, wymaga nie tylko natychmiastowej reakcji, ale również długoterminowego zaangażowania i planowania. Kluczowe znaczenie ma tutaj budowanie odporności społeczności lokalnych na przyszłe katastrofy oraz rozwijanie lokalnych systemów zarządzania kryzysowego.

Budowanie odporności i redukcja ryzyka

Długofalowa pomoc humanitarna koncentruje się na wzmacnianiu odporności społeczności na podobne zdarzenia w przyszłości. W kontekście Nepalu, oznaczało to inwestycje w budowę trwałych i bezpiecznych domów, zdolnych przetrwać potencjalne trzęsienia ziemi. Edukacja na temat zarządzania ryzykiem katastrof, w tym odpowiednie procedury ewakuacyjne i pierwsza pomoc, stała się integralną częścią programów pomocowych. Takie podejście ma na celu nie tylko odbudowę, ale również przygotowanie społeczności na przyszłe wyzwania, minimalizując skutki ewentualnych katastrof.

Zaangażowanie i rozwój lokalnych społeczności

Rozwój i zaangażowanie lokalnych społeczności w procesy zarządzania kryzysowego i odbudowy ma kluczowe znaczenie dla trwałości działań pomocowych. Organizacje humanitarne często współpracują z lokalnymi liderami i organizacjami społecznymi, aby zapewnić, że pomoc jest dostosowana do specyficznych potrzeb i warunków. W Nepalu, to podejście pomogło zidentyfikować najbardziej pilne potrzeby, jak również zaangażować mieszkańców w procesy odbudowy, co przyczyniło się do zwiększenia efektywności pomocy i poczucia odpowiedzialności za wspólną przyszłość.

Współpraca międzynarodowa i koordynacja

Efektywna pomoc humanitarna w sytuacjach kryzysowych wymaga szerokiej współpracy międzynarodowej oraz koordynacji działań między różnymi organizacjami i instytucjami. W przypadku Nepalu, koordynacja ta obejmowała organizacje humanitarne, agencje ONZ, rządy krajowe i organizacje pozarządowe z całego świata. Wspólne forum koordynacyjne umożliwiło efektywne rozdzielanie zasobów, unikanie dublowania działań i szybkie reagowanie na zmieniające się potrzeby.

Wyzwania i przyszłość pomocy humanitarnej

Pomimo wielu sukcesów, pomoc humanitarna napotyka również na liczne wyzwania. Logistyczne i organizacyjne trudności, polityczne komplikacje, a także problemy z dostępem do najbardziej poszkodowanych obszarów to tylko niektóre z przeszkód. Ponadto, rosnąca częstotliwość i intensywność katastrof naturalnych, spowodowanych zmianami klimatycznymi, stawia przed światem nowe wyzwania. Wymaga to nie tylko większych zasobów finansowych, ale również innowacji w zakresie zarządzania kryzysowego i pomocy humanitarnej.

Pomoc humanitarna w sytuacjach kryzysowych jest złożonym procesem, który wymaga nie tylko natychmiastowej reakcji, ale również długoterminowego planowania i zaangażowania. Trzęsienie ziemi w Nepalu pokazało, jak ważna jest międzynarodowa solidarność, współpraca i zaangażowanie na wszystkich poziomach – od lokalnych społeczności po międzynarodowe organizacje. Tylko dzięki wspólnym wysiłkom możliwe jest skuteczne zarządzanie kryzysami i budowanie lepszej przyszłości dla poszkodowanych społeczności.

Pomoc humanitarna po trzęsieniu ziemi w Nepalu stanowiła zaledwie pierwszy krok w długotrwałym procesie odbudowy kraju i wspierania jego mieszkańców w powrocie do normalności. Wyzwania, z jakimi przyszło się mierzyć organizacjom międzynarodowym i lokalnym społecznościom, były ogromne i wieloaspektowe, co uwypukla złożoność zarządzania kryzysowego w sytuacjach katastroficznych.

Długoterminowe plany odbudowy

Poza bezpośrednią pomocą humanitarną, międzynarodowe organizacje pomocowe wraz z rządem Nepalu opracowały długoterminowe plany odbudowy. Priorytetem stało się nie tylko przywrócenie uszkodzonych budynków i infrastruktury, ale również zabezpieczenie kraju przed przyszłymi katastrofami. W tym celu zainicjowano projekty mające na celu wzmocnienie odporności infrastruktury krytycznej, w tym budynków publicznych, szpitali i szkół, aby mogły one lepiej wytrzymać przyszłe trzęsienia ziemi.

Wsparcie rozwoju gospodarczego

Kluczowym elementem długoterminowej odbudowy Nepalu było wsparcie rozwoju gospodarczego kraju. Trzęsienie ziemi mocno uderzyło w gospodarkę Nepalu, która już wcześniej borykała się z różnymi problemami. Projekty skupiały się na odbudowie sektora turystycznego, który jest jednym z głównych źródeł dochodu dla wielu Nepalczyków, wsparciu dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz inicjatywach mających na celu zwiększenie produktywności rolnictwa.

Edukacja i świadomość społeczna

Dużą wagę położono również na edukację i podnoszenie świadomości społecznej w zakresie zarządzania ryzykiem katastrof naturalnych. Programy edukacyjne skierowane do mieszkańców, a szczególnie do dzieci, miały na celu lepsze przygotowanie społeczeństwa do ewentualnych przyszłych katastrof. Wiedza na temat pierwszej pomocy, postępowania w trakcie i po trzęsieniach ziemi, a także budowanie bezpieczniejszych domów, stały się kluczowymi elementami tych inicjatyw.

Integracja z lokalnymi społecznościami

Skuteczna odbudowa po katastrofie wymagała ścisłej współpracy i integracji działań międzynarodowych organizacji pomocowych z lokalnymi społecznościami. Zrozumienie lokalnych warunków, kultury, potrzeb i możliwości okazało się niezbędne dla efektywności projektów odbudowy. Inicjatywy prowadzone z udziałem lokalnych mieszkańców nie tylko przyczyniły się do szybszej odbudowy, ale również zwiększyły poczucie przynależności i odpowiedzialności za wspólne dobro.

Wnioski i perspektywy na przyszłość

Pomoc humanitarna po trzęsieniu ziemi w Nepalu pokazała, jak ważna jest międzynarodowa solidarność i gotowość do wspierania społeczności dotkniętych katastrofą. Jednocześnie, wydarzenie to podkreśliło konieczność inwestowania w zapobieganie i przygotowanie do katastrof, aby minimalizować ich skutki w przyszłości. Długoterminowa odbudowa Nepalu stała się przykładem na to, jak połączenie pomocy humanitarnej, długofalowych inwestycji w rozwój i edukację oraz integracja z lokalną społecznością.

Cyfrowy Urząd

W związku z wcześniejszą nowelizacją ustawy Kodeks postępowania administracyjnego[1] dokonanej przez ustawę o informatyzacji działalności podmiotów realizujących zadania publiczne[2] wprowadzony został zapis umożliwiający wnoszenie podań drogą elektroniczną. Art. 63 § 1 kpa stanowi:

§ 1. Podania (żądania, wyjaśnienia, odwołania, zażalenia) mogą być wnoszone pisemnie, telegraficznie lub za pomocą dalekopisu, telefaksu, poczty elektronicznej albo za pomocą formularza umieszczonego na stronie internetowej właściwego organu administracji publicznej, umożliwiającego wprowadzenie danych do systemu teleinformatycznego tego organu, a także ustnie do protokołu.”

Cyfrowy Urząd we Wrotach Małopolski to jedna pierwszych takich inicjatyw w Polsce, które umożliwiają nadanie biegu sprawy urzędowej przez wysłanie dokumentu wytworzonego w wyniku wypełnienia elektronicznego formularza (e-formularza), będącego niczym innym jak wersją elektroniczną dokumentu papierowego. Dodatkowo istnieje możliwość opatrzenia dokumentu bezpiecznym, kwalifikowanym podpisem elektronicznym, spełniając tym samym wymóg ustawowy wnoszenia podań drogą elektroniczną (art. 63 § 3a kpa).

Ideą Cyfrowego Urzędu jest stworzenie „wirtualnego urzędu”, dzięki któremu społeczeństwo małopolskie mogłoby załatwiać różne sprawy urzędowe, nie chodząc do fizycznych urzędów a jedynie zasiadając przed komputerem z dostępem do Internetu. Cyfrowy Urząd ma uprościć załatwianie spraw w urzędach administracji publicznej oraz umożliwić uzyskanie na ich temat informacji. Ułatwieniem jest zebranie w jednym miejscu (w module Cyfrowy Urząd) spraw, które należą do kompetencji Urzędów Gmin, Starostw Powiatowych, Urzędu Marszałkowskiego, a także Urzędu Wojewódzkiego i innych urzędów administracji publicznej realizujących w Województwie Małopolskim elektroniczne procedury. Idea ta pociąga za sobą zwiększenie efektywności działania administracji publicznej, związanej ze świadczeniem usług publicznych, przy jednoczesnym polepszeniu przejrzystości pracy administracji.

Jest to więc wygodne narzędzie do komunikowania się obywatela (petenta) a administracją samorządową, oraz w drugą stronę – administracji samorządowej z obywatelem.

W ramach projektu podjęto współpracę z podmiotami małopolskiej administracji, w ramach której opracowywane i udostępnianie są standardy dla rozwiązań dla rozwiązań internetowych, zgodnie ze standardami wypracowanymi na poziomie ogólnopolskim. Mowa w tym przypadku jest o przygotowanych standardach wymiany dokumentów, dotyczących integracji Cyfrowego Urzędu z systemami obiegu dokumentów; standardzie XML do wymiany danych między systemami; standardzie dokumentacji projektowej i przedwdrożeniowej elektronicznych procedur, jak i wdrożenia infrastruktury kwalifikowanego podpisu elektronicznego. W pilotażowym projekcie udział wzięły 22[3] (obecnie już 56 )[4] urzędy administracji publicznej (między innymi Urząd Marszałkowski Województwa Małopolskiego, Małopolski Urząd Wojewódzki, Starostwo Powiatowe w Dąbrowie Tarnowskiej, Starostwo Powiatowe w Myślenicach, Urząd Miasta Brzeska, Urząd Miasta Krynica-Zdrój, Urząd Gminy Zabierzów), które opracowały 102 procedury administracyjne. Ponadto obecnie 280 urzędów wykorzystuje co najmniej jedną procedurę on-line – „sprawdzanie stanu sprawy publicznej”.

Powstanie Cyfrowego Urzędu cieszy się dużym zainteresowaniem o czym świadczy stale rosnąca liczba odwiedzin na stronach, która obecnie (dane liczbowe z sierpnia 2006) wynosi ponad 10 tysięcy miesięcznie. Użytkownicy portalu chętnie korzystają z opisów realizacji interesujących ich spraw, pobieraj ą druki wniosków i realizują sprawy (w 2005 roku zrealizowanych było ponad 150 spraw) dzięki udostępnionym mechanizmom.

Funkcjonalność i budowa Cyfrowego Urzędu

Przebieg sprawy urzędowej podlega określonej, sformalizowanej procedurze, na którą składają się zazwyczaj takie elementy jak:

  • złożenie przez klienta wypełnionego dokumentu (np. wniosku) wraz z wymaganymi załącznikami we właściwym urzędzie (osobiście lub za pośrednictwem poczty) – wszczęcie sprawy,
    rozpatrzenie sprawy w urzędzie,
  • wydanie decyzji (lub przygotowanie stosownego zaświadczenia, informacji itp.) – zakończenie sprawy.

Cyfrowy Urząd proponuje przeniesienie pierwszego elementu, rozpoczynającego bieg sprawy w urzędzie, do Internetu. Wniesiona bowiem w ten sposób dana sprawa nie zostanie załatwiona, ale rozpocznie się procedura jej załatwiania. Mając na uwadze stan legislacji w Polsce odnośnie wykorzystania nowych technik informacyjno-komunikacyjnych w administracji, wykorzystanie Internetu póki co służy do rozpoczynania spraw w urzędach, a tym samym do ograniczenia liczby wizyt w urzędzie.

W Cyfrowym Urzędzie możliwa obecnie jest realizacja 102 spraw administracyjnych w wybranych urzędach. Dostęp do procedur możliwy jest dzięki wpisaniu w oknie dowolnej przeglądarki internetowej adresu wrotamalopolski.pl/cu bądź poprzez oficjalne strony urzędowe podmiotów administracji publicznej małopolski, które przesłały deklarację o udostępnienie przez UMWM procedur administracyjnych.

Nawigacja w module obywa się poprzez wybranie odpowiedniej zakładki w menu nawigacyjnym znajdującym się po lewej stronie witryny.

Rys. 1 Strona główna Cyfrowego Urzędu, wrotamalopolski.pl/cu

Źródło: opracowanie własne.

Po lewej stronie ekranu umieszczono menu pozwalające na wybranie odpowiedniej sprawy:

  • według właściwych urzędów (menu podmiotowe),
  • według kategorii grupujących sprawy tematycznie (menu przedmiotowe),
  • według alfabetu.

Procedury spraw urzędowych podzielono na dwie grupy:

  • sprawy dla obywateli (np. zmiana nazwiska, wpis do ewidencji działalności gospodarczej)
  • sprawy dla firm i instytucji (np. złożenie sprawozdania statystycznego KT- 1, zmiana wpisu do ewidencji działalności gospodarczej); na potrzeby CU do grupy „firm i instytucji” zostały zaliczone osoby fizyczne prowadzące działalność gospodarczą, ponieważ posiadają REGON.

Każda sprawa urzędowa przygotowana i udostępniona w CU posiada elektroniczny formularz, do którego dołączony został:

  • opis ogólny – znajdują się w nim ogólne informacje dotyczące sposobu załatwienia danej sprawy w jakimkolwiek urzędzie dla niej właściwym bez względu na lokalizację urzędu;
  • opis szczegółowy – stanowi zwinięcie opisu ogólnego, zawiera elementy wynikające z uwarunkowań lokalnych, dotyczy sposobu załatwiania danej sprawy w konkretnym urzędzie).

Opisy szczegółowe do procedur pobierane są z Biuletynu Informacji Publicznej danego urzędu.

W Cyfrowym Urzędzie możliwa jest realizacja procedury „Sprawdź stan sprawy”, która dostępna jest dla wszystkich urzędów posiadających Biuletyn Informacji Publicznej we Wrotach Małopolski (obecnie 280 podmiotów). Procedura „Sprawdź stan sprawy, jest dostępna zarówno z Cyfrowego Urzędu jak i z poziomu BIP danej jednostki administracji publicznej.

Rys. 2. Formularz logowania do procedury „sprawdź stan sprawy”

Źródło: opracowanie własne.

Identyfikacja obywatela bądź firmy i instytucji wysyłającej e-formularz odbywa się na dwa sposoby:
w oparciu o imię, nazwisko, PESEL, numer dowodu tożsamości oraz REGON i NIP w przypadku firm. Poprawność numerów PESEL, NIP i REGON jest kontrolowana,
w oparciu o kwalifikowany podpis elektroniczny.

Dane umieszczone w e-formularzach są zróżnicowane i wynikaj ą ze szczególnych cech określonej sprawy administracyjnej. Każdy z nich zawiera co najmniej dane wysyłającego (imię, nazwisko, nazwa firmy, PESEL, NIP, REGON, adres zameldowania/siedziby, adres korespondencyjny oraz kontakt). Pozostałe dane, jeżeli zachodzi taka potrzeba, są również kontrolowane pod względem poprawności.

Rys. 3 Przykładowy e-formularz, dzięki któremu petent może rozpocząć sprawę Cyfrowym Urzędzie

Źródło: opracowanie własne.

Rys. 4 E-formularz w postaci graficznej

Źródło: opracowanie własne.

Następnie poprawnie wypełniony e-formularz trafia on do odpowiedniego urzędu. Przed wysłaniem istnieje możliwość wydrukowania go lub zapisania na dysku komputera. Wysłany e-formularz otrzymuje indywidualny numer Cyfrowego Urzędu, a klient wysyłający formularz dostaje zwrotną informację: pod jakim numerem CU, do kogo, w jakiej sprawie, kiedy i kto wysłał e- formularz.

Rys. 5 Każdej sprawie nadaje się indywidualny numer

Źródło: opracowanie własne.

Do każdego e-formularza wprowadzona została możliwość dodania załącznika – zeskanowanego dokumentu (pliki testowe, graficzne, arkusze kalkulacyjne) do rozpoczętej wcześniej sprawy. Załącznikami mogą być różnego rodzaju dokumenty niezbędne do prawidłowego załatwienia sprawy.

Mając na uwadze art. 5 ust. 2 ustawy z dnia 18 września 2001 r. o podpisie elektronicznym Cyfrowy Urząd wprowadził możliwość wnoszenia podań do urzędu na dwa sposoby:

  • wypełnienie e-formularza, dołączenie załączników i wysłanie bez podpisu.
  • wypełnienie e-formularza, dołączenie załączników i ich podpisanie podpisem kwalifikowanym oraz podpisanie całego wniosku podpisem kwalifikowanym i jego wysłanie.

Cyfrowy Urząd dzięki wdrożonej infrastrukturze umożliwia podpisanie kwalifikowanym podpisem elektronicznym dokumentów elektronicznych, niezbędnych przy realizacji procedur urzędowych.

Za ważną funkcjonalność systemu można uznać tworzenie w ramach Cyfrowego Urzędu profili użytkowników. Dane są zapisywane i bezpiecznie przechowywane w systemie, tak aby za każdym razem po zalogowaniu do niego była możliwość wglądu we wszystkie w sprawy jakie dotąd były realizowane w urzędzie oraz sprawy aktualnie realizowane. Stworzenie własnego profilu wiąże się również z brakiem konieczności każdorazowego wprowadzania danych identyfikujących osobę (takich jak PESEL, nr dowodu osobistego, imię i nazwisko, itp.) albowiem automatycznie mapują się (kopiują) do e-formularza.

Po wypełnieniu e-formularza istnieje możliwość podglądu dokumentu, w którym znajdują się wszystkie wprowadzone przez interesanta dane. Dokument jest w skali 1:1 i odpowiada wnioskowi papierowemu.

Rys. 6 Indywidualny profil użytkownika w CU

Źródło: opracowanie własne.


[1] Ustawa z dnia 14 czerwca 1960 r. Kodeks postępowania administracyjnego (Dz.U. z 2000 r. Nr 98, poz. 1071; ze zm.)

[2] Ustawa z dnia 17 lutego 2005 r. o informatyzacji działalności realizujących zadania publiczne (Dz.U. 64/2005 poz. 565)

[3] Stan na grudzień 2004 r., w oparciu o informacje przekazane przez UMWM

[4] Stan na sierpień 2006 r., w oparciu o informacje przekazane przez UMWM

Wykorzystanie indeksów okrzemkowych do oceny wód cieków oraz ich wpływu na stan środowiska w przybrzeżnej strefie Zatoki Gdańskiej

Obecnie w Europie do określania jakości wód stosuje się około 20 różnych metod wykorzystujących zbiorowiska okrzemek bentosowych. Metody te różnią się celem (określenie ogólnej jakości wody, poziomu saprobowości, poziomu trofii) i sposobem (tabela jakości, spektrum ekologiczne, indeks). Pomimo, iż badania nad wykorzystaniem indeksów okrzemkowych zakrojone są na szeroką skalę, do tej pory nie stworzono indeksu okrzemkowego, który byłby powszechnie wykorzystywany w rutynowym monitoringu wód. Głównymi krajami, w których indeksy okrzemkowe są szeroko stosowane w badaniach wód, są Francja (Prygiel i Coste 1999, Prygiel i in. 1999a, Prygiel 2002) i Wielka Brytania (Harding 1996, Harding i Kelly 1999, Kelly 1999, Kelly 2002). Na przykład, we Francji indeks IBD obowiązkowo stosuje się w zlewniach największych rzek i nieustannie poszerza się istniejącą bazę danych o próby pochodzące z siedlisk określanych jako typowe.

Równolegle w Ministerstwie Środowiska (Ministere de l’Environnement) zatrudniono grupy ekspertów odpowiedzialnych za prowadzenie monitoringu hydrobiologicznego cieków wodnych i opracowanie Systemu Kontroli Jakości (Systeme d’Evaluation de la Qualite) oraz praktycznych narzędzi pomocnych w stosowaniu indeksu IBD, jak np. flory do oznaczania okrzemek (Prygiel i Coste 1999, Prygiel i in. 1999a, Prygiel 2002). Podobny proces wdrażania indeksu TDI-UK do badań jakości wody miał miejsce w Wielkiej Brytani i Walii. Indeks TDI-UK jest wykorzystywany jako jeden z elementów wspomagaj ących ocenę stopnia trofii wód opuszczających oczyszczalnie ścieków (Harding 1996, Harding i Kelly 1999, Kelly 2002).

Wzrost zainteresowania indeksami okrzemkowymi obserwuje się również poza granicami Europy – w Azji, Afryce, Ameryce Północnej i Południowej (Rott i in. 1998, Gómez 1999, Loez i Topalian 1999, John 2000, 2004, Fore i Grafe 2002, Wu i Kow 2002, Hill i in. 2003, Lavoie i in. 2004, Lobo i in. 2004, Pinowska i in. 2004, Stevenson 2004, Taylor 2004).

Na podstawie analizy redundancji RDA najwyższe wartości korelacji pomiędzy parametrami środowiska i indeksami okrzemkowymi na stanowiskach potoków sopockich wykazano dla trzech indeksów: DES, IPS i IDAP. Ocenę stanu środowiska wodnego w potokach przeprowadzono w oparciu o indeks IDAP, gdyż był on jedynym indeksem wykazującym również wysoki stopień korelacji z danymi środowiskowymi na stanowiskach zatokowych. Zastosowanie indeksu IDAP pozwoliło na prześledzenie zmian, z tendencją do pogarszania się jakości wód wzdłuż biegu każdego z potoków.

Zmiany te zachodziły przeważnie w obrębie jednej klasy wód – średnio zanieczyszczonych. Wody określane jako mocno zanieczyszczone obserwowano okresowo jedynie w uj ściach potoków. Analiza wartości indeksu IDAP pozwoliła również na wykazanie zmian w kierunku poprawy jakości wód na stanowiskach środkowego biegu Potoku Babidolskiego i Grodowego (na końcu odkrytych kanałów) oraz spadku jakości na stanowisku (S2) w zbiorniku retencyjnym Potoku Swelinia. W Potoku Babidolskim i Swelinia na stanowiskach zatokowych wykazano wzrost zanieczyszczenia wód w stosunku do stanowisk uj ściowych (okresowo wody zatokowe kwalifikowały się do wód mocno zanieczyszczonych). Klasy jakości wody otrzymane na podstawie indeksu IDAP dla wód ujściowych i zatokowych nie wykazały ścisłej korelacji.

Mimo, iż indeks IDAP został wybrany do oceny jakości wód potokowych na podstawie analiz statystycznych i wyników badań wcześniejszych wskazuj ących na jego korelację z parametrami środowiska cieków wodnych w rejonie Zatoki Gdańskiej (Zgrundo i in. 2001, Zgrundo i in. 2003, Zgrundo i Bogaczewicz-Adamczak 2004), należy pamiętać, iż był on stworzony do oceny jakości wód słodkich w rejonie basenu Artois- Picardie we Francji (Prygiel i in. 1996). Wysokie wartości korelacji tego wskaźnika z parametrami fizycznymi i chemicznymi wód mogą świadczyć o dużym stopniu podobieństwa zbiorowisk okrzemek bentosowych potoków sopockich i przybrzeżnej sterfy Zatoki Gdańskiej do zbiorowisk, które stanowiły podstawę jego opracowania. Z drugiej strony konstrukcj ę tego indeksu maksymalnie uproszczono i ujednolicono, aby był on prostym narzędziem, nie wymagaj ącym szerokiej wiedzy i dużego doświadczenia, i mógł być rutynowo stosowany w monitoringu wód (l.c.). Indeksem okrzemkowym, z którym obecnie w monitoringu jakości wód wiąże się największe nadzieje, jest indeks IPS wykazujący w badanych wodach wysokie wartości korelacji zarówno ze zmiennymi środowiska jak i z indeksem IDAP. Na podstawie tego indeksu otrzymano o klasę lepsze wyniki w ocenie jakości wody w porównaniu z indeksem IDAP (rys. 6.1, 6.2, 6.3, 6.4). Indeks IPS wydaje się być potencjalnie najlepszym indeksem do oceny czystości wód w Europie, gdyż nieustannie pracuje się nad jego modyfikacj ą i powiększa autekologiczną bazę danych dla kolejnych taksonów okrzemek. Liczba taksonów na podstawie, których oblicza się wartości indeksu IPS obecnie przekracza 2500 (Prygiel i in. 1999a). W liczbie tej uwzględniono również synonimy.

Rys. 6.1. Wartości indeksu IDAP uzyskane dla zbiorowisk okrzemek bentosowych w Potoku Haffnera, Babidolskim i Grodowym.

Rys. 6.2. Wartości indeksu IPS uzyskane dla zbiorowisk okrzemek bentosowych w Potoku Haffnera, Babidolskim i Grodowym.

Rys. 6.3. Wartości indeksu IDAP uzyskane dla zbiorowisk okrzemek bentosowych w Potoku Swelinia.

Rys. 6.4. Wartości indeksu IPS uzyskane dla zbiorowisk okrzemek bentosowych w Potoku Swelinia.

Dla stanowisk zatokowych wysoką korelację ze zmiennymi środowiska wykazano dla wspomnianego już indeksu IDAP oraz dla indeksu IDG. W wielu publikacjach również indeks IDG uważa się jako dobre i proste narzędzie do monitorowania rzek w całej Europie bez uprzednich adaptacji (Prygiel i in. 1999a).

Na podstawie badań nad aplikacją indeksów okrzemkowych do oceny czystości wody w Zatoce Gdańskiej (rejon oczyszczalni ścieków w Swarzewie) za najbardziej obiecujące w analizie wód brakicznych uznano IPS, LMI, IDAP i IDG (Bogaczewicz- Adamczak i Dziengo 2003). W badaniach przeprowadzonych dla rzek w południowej części Polski (Odra, Wisła i Raba oraz ich dopływy) do oceny jakości wód słodkich zaproponowano indeks IDG i IPS (Kawecka i in. 1996, Kawecka i in. 1999, Kwandrans i in. 1999).

Ze względu na fakt, iż metodyka stosowania indeksów okrzemkowych opracowana została dla wód śródlądowych, ich wykorzystanie w rutynowym monitoringu słodkich wód płynących, jak i przybrzeżnych w rejonie Zatoki Gdańskiej wymaga dalszych badań, które swoim zasięgiem obejmowałyby stanowiska o szerszym zakresie zmian parametrów środowiska, a tym samym zbiorowiska okrzemkowe o bardziej zróżnicowanej strukturze.

Wykorzystywanie indeksów okrzemkowych na szeroką skalę w krajach europejskich wykazało ich dużą specyfikę. Na podstawie badań przeprowadzonych w wodach trzech rzek Portugalii wykazano, iż indeks DES jest najbardziej odpowiedni do badania jakości wód w tym rejonie (Ferreira 1991). Munoz i Pratt (1994) i Merino i in.

(1995) zastosowali indeks CEE w Hiszpani w rzece Llobregat oraz w zlewni rzeki Valira w Andorze i potwierdzili wartość tego indeksu w wykazywaniu zanieczyszczenia organicznego (całkowity N i P) i mineralizacji (przewodnictwo, zasadowość). W Finlandii dla indeksów okrzemkowych przeprowadzono wiele testów. Podczas pierwszego przeprowadzonego w 1986 roku na 56 śródlądowych ciekach wodnych o silnym prądzie nie wykazano relacji pomiędzy ChZT i różnymi indeksami okrzemkowymi, ale najlepsze rezultaty przy określaniu jakości wód otrzymywano dla indeksu IPS (Eloranta 1995). Następnie, te same indeksy zaaplikowano w latach 1993-1994 w przybrzeżnych ciekach wodnych (Eloranta i Kwandrans 1996, Eloranta i Andersson 1998). W przeprowadzonych badaniach wykazano, iż indeksy IPS, CEE i DES najlepiej odzwierciedlają jakość wody. Natomiast w rzekach południowej i środkowej Finlandii zmiany jakości wód najlepiej odzwierciedlały indeksy TDI-UK i IDAP (Eloranta 1999a, Eloranta i Soininen 2002). Indeks Watanabe (1990) nie dawał poprawnych wyników w większości badanych rzek. Coste i in. (1991), Ivanov i in. 2003b, twierdzą, iż brak satysfakcjonujących wyników dla indeksu WAT wynika głównie z oparcia tego indeksu na dużej liczbie gatunków endemicznych występujących jedynie w Japonii. Pomimo to, indeks WAT był z powodzeniem aplikowany w Rosji (Korneva 1996) i Republice Macedonii (Krstić i in. 1999).

We Francji Coste i in. (1991) badali korelacje pomiędzy wartościami uzyskanymi dla sześciu indeksów okrzemkowych (CEE, DES, IDG, IPS, LMI i SLA) z 1500 prób. Wykazali oni, że zastosowane indeksy dawały bardzo podobne wyniki, chociaż najwyższe korelacje z chemicznymi parametrami wody uzyskano dla indeksów IPS i CEE (Descy i Coste 1990). Wzajemne związki pomiędzy wymienionymi indeksami i 12 chemicznymi czynnikami środowiska wodnego badano również w 355 próbach z Północnej Francji (Prygiel i Coste 1993b). W tym przypadku wszystkie indeksy wykazywały wysoką korelację z zanieczyszczeniami organicznymi (BZT, ChZT, azotem całkowitym, a zwłaszcza fosforem), ale jedynie dla IPS, CEE i IDG uzyskano istotną korelację z elektrolitycznością (wyrażaną jako chlorki, siarczany i przewodnictwo), oraz stopniem trofii (wyrażonym jako chlorofil i azotany). Również badania przeprowadzone w 1994 roku na 188 stanowiskach w zlewni Artois-Picardie (Prygiel i Coste 1999) oraz w 1995 na 172 stanowiskach (Pygiel i in. 1999a) potwierdzają podobieństwo odpowiedzi różnych indeksów okrzemkowych. W Estonii na podstawie badań nad zależnościami pomiędzy wartościami indeksów okrzemkowych i rodzajem substratu, wykazano wysoki potencjał wskaźnikowy indeksów TDI-UK, SHE, DES i WAT (Vilbaste i in. 2004). Dla wód Kareli (północno-zachodnia Rosja) rejonu charakteryzującego się stosunkowo niewielkim zanieczyszczeniem Komulaynen (2004) podaje dwa indeksy dobrze odzwierciedlające zmiany ekologiczne w badanych wodach – TDI-UK i IDAP.

Prawdopodobieństwo opracowania jednej metody wykorzystującej analizę okrzemkową w monitoringu wód płynących wydaje się odległe głównie ze względu na dwa fakty. Po pierwsze istnieje wiele gatunków typowych wyłącznie dla szczególnych rejonów i w dużym stopniu nie są one jeszcze uwzględnione w istniejących bazach danych, po drugie autekologia wielu taksonów różni się w zależności od rejonu badań, mimo to dotychczasowe wyniki badań wykazują dużą zbieżność (Bukhtiyarova 1999, Prygiel i in. 1999a). Duży postęp osiągnięto w ostatnim czasie dzięki stworzeniu standardów dla metod pobierania prób, preparowania, strategii liczenia i identyfikacji okrzemek (Kelly i in. 1998), na bazie których opracowano dokument Europejskiego Komitetu ds. Standaryzacji EN 14407:2004E dla oznaczania, liczenia i interpretacji okrzemek w próbach bentosowych pochodzących z wód płynących. Według niektórych autorów (Prygiel i in. 1999a), jest to najważniejszy etap na drodze całkowitego zaakceptowania okrzemek jako wskaźników jakości wód w całej Europie.

Dyskusja wyników

Praca magisterska wykonana w Katedrze Ekologii i Ochrony Środowiska

Do dnia dzisiejszego nie prowadzono większych kompleksowych badań na terenach Ziemi Zawkrzeńskiej i okolic miasta Mławy. Dlatego też z powodu braku wcześniejszych danych, nie można porównać powyższych wyników z latami poprzednimi. W związku z tym rezultaty niniejszych badań zestawiono z badaniami o podobnym charakterze z innych polskich miast tj.: Nidzicy (Kalinowska 2006), Warszawy (Sielezniew 2001), Lublina (Sekuła 2004), Bydgoszczy (Machnikowski 1999) czy Kielc (Bąk i in. 1990). Większość jednak prowadzonych badań miała charakter typowo inwentaryzacyjny, bez analiz współwystępowań, struktur jakościowej, ilościowej czy dominacji. Z racji tego większość danych i porównań będzie tu odnoszona do badań Kalinowskiej (2006), ponieważ prowadzone były one w tym samym czasie co badania autora, a ponadto dokonywane były wymienione wyżej analizy zebranego materiału.

Podczas prowadzonych badań na wyznaczonych transektach stwierdzono ogółem 41 gatunków motyli, co w skali kraju stanowi prawie 26% wszystkich gatunków występujących w Polsce (wg Buszko & Masłowski 1993). Być może nie jest to zbyt dużo, jednak biorąc pod uwagę jedynie tereny otwarte (agrokultury), z całkowitym wyłączeniem terenów leśnych, nie jest to aż tak mało. Dla porównania podczas badań podobnych terenów okolic Nidzicy stwierdzono 43 gatunki (Kalinowska 2006). Z tą różnicą, że oprócz terenów otwartych, badania transektowe prowadzono tam również w lesie mieszanym. Winiarska (2003) podaje, że podczas wieloletnich badań prowadzonych w Warszawie i jej okolicach zanotowano występowanie 75 gatunków.

W porównaniu z wynikiem otrzymanym z Mławy może się to wydawać liczbą dużą, jednak taka ilość taksonów stwierdzona została we wszystkich typach siedlisk występujących w mieście Warszawa jak i w jego okolicach. Im większa różnorodność stanowisk, w tym sztucznych zadrzewień śródmiejskich, parków, ogrodów tym większa różnorodność faunistyczna. Jest to prawidłowość ogólnoekologiczna, gdyż do takich samych wniosków doszedł Pietrzak (2004) podczas swoich badań nad zgrupowaniami trichopterofauny terenów miejskich. Możemy się o tym łatwo przekonać zestawiając powyższe badania z innymi wynikami z Warszawy otrzymanymi przez Sielezniew (2001). Prowadził on badania tylko w jednym miejscu, a mianowicie na Skarpie Ursynowskiej. Jest to teren wyróżniający się dużą mozaiką siedliskową, w dużej mierze powstałej w skutek działalności człowieka. Na całej skarpie stwierdził on występowanie 52 gatunków motyli, z czego na transekcie biegnącym przez tereny otwarte, porównywalne składem roślinności do transektów w okolicach Mławy wykazał gatunków 40. W okolicach Zagańska (Bąk i in. 1998) na terenach typowo rolniczych, polach przeplatających się z ugorami, przy torach kolejowych oraz terenach okresowo podmokłych przez które biegły dwa transekty stwierdzono odpowiednio 39 i 41 gatunków Rhopalocera. Widać zatem, że tereny krajobrazu rolniczego Mławy nie odbiegaj ą znacząco od terenów o podobnym charakterze w innych częściach Polski.

Podobnie jak i w innych terenach podmiejskich, tak w okolicach Mławy zdecydowanie najliczniej pod względem liczby gatunków reprezentowana była rodzina rusałkowatych (Nymphalidae), natomiast pod względem ilościowym rodzina bielinkowatych (Pieridae). Jest to zrozumiałe, gdyż pierwsza z tych rodzin jest jednocześnie najliczniejszą pod względem gatunkowym rodziną w Polsce. Bielinkowate natomiast cechują się dużą walencją ekologiczną oraz niską wrażliwością na czynniki pogodowe. Tłumaczy to status ich status jako jednych z najpospolitszych motyli krajowych (Sielezniew 2001). Do najliczniejszych osobników stwierdzanych na stanowiskach w Mławie należały przecież: bielinek rzepnik (Pieris rapae) i bielinek bytomkowiec (P. napi). Do bardzo licznych gatunków należały ponadto także P. brassicae, P. icarus czy A. hyperantus (Tab. 1). Są to gatunki mezofilne i ubikwisty, charakteryzujące się wysoką tolerancją na warunki środowiskowe oraz zasiedlające różne biotopy (Bąkowski i in. 2003). Cechowały się one również wysoką stałością w środowisku (Tab. 2).

Stąd też wynika ich pozycja jako eudominantów i dominantów. Jednakże wystąpiły także gatunki, które pomimo osiągnięcia dużych liczebności nie były gatunkami o wysokich wartościach stałości. Zaliczyć tu można m.in. czerwończyka dukacika (Lycaena virgaureae), przestrojnika jurtina (Maniola jurtina), czy polowca szachownicę (Melanargia galathea). Gatunki te charakteryzowały się stosunkowo krótkim czasem lotu podczas prowadzenia badań, jednakże były bardzo liczne podczas swoich pojawów. W Nidzicy, w której badania prowadzone były dokładnie w tych samych latach i w niemal identycznych warunkach pogodowych wyniki dotyczące struktury ilościowej i jakościowej wyszły podobnie. Tam również dominantem pod względem ilości gatunków była rodzina Nymphalidae. Jednak pod względem ilościowym udział rodziny Pieridae nie był już tak wysoki, co wynikało z mniejszej ilości roślin pokarmowych dla tej rodziny (Kalinowska 2006).

Krajobraz rolniczy okolic Mławy, jest zbliżony swoją charakterystyką, do innych tego typu terenów Polski niżowej. Mława jest miastem średniej wielkości, nie ma tu wielkich gospodarstw rolnych, a przeważają raczej mniejsze – kilkuhetarowe. Część gruntów nie jest używana i pozostawiona odłogiem. Na tych porzuconych terenach, w efekcie zachodzących procesów sukcesyjnych, kształtują się nowe ekosystemy, zróżnicowane w zależności od lokalnych warunków siedliskowych (Weigle 2000). Wśród nieużytków szczególną grupę zajmują tereny podmokłe, które występowały na stanowisku III. Ponadto strefy ekotonowe w dużym stopniu wpływają na liczbę gatunków. Wynika to z efektu styku, wg którego na granicy dwóch różnych biocenoz występuje więcej gatunków niż w obu nich oddzielnie. Ekotony są ponadto siedliskiem fauny specyficznej, jaka nie występuje w żadnej ze stykających się biocenoz. Wszystko to wpływa korzystnie na ilość rodzajów siedlisk, a co za tym idzie i różnorodność motyli.

Krajobrazy rolnicze podlegają jednak ciągłym zmianom. Wynikają one oczywiście z działalności człowieka, ale również z naturalnych procesów, jak wspomniana wyżej sukcesja. intensyfikacja rolnictwa i stosowanie chemicznych środków ochrony roślin będą powodowały drastyczne zmniejszanie się siedlisk entomofauny i zanik wielu motyli. Stosowanie nawozów sztucznych powodujące eutrofizację gleby również będzie wpływało na zanik wielu populacji. Jest to spowodowane brakiem tolerancji na ten proces wielu roślin pokarmowych gąsienic i imagines. Zanikanie tych roślin pociągnie za sobą wymieranie motyli (Schmitt 2003). Melioracje i regulacje koryt cieków przekształcają stosunki wodne, zabudowa zmienia sposób obiegu wody i warunki klimatyczne. Także uprawa zmienia siedlisko, ale przede wszystkim eliminuje większość gatunków, które występowałyby naturalnie w określonym siedlisku. Takie działanie związane jest z celami uprawy, a więc stworzeniem optymalnych warunków dla gatunków hodowlanych, eliminując ich konkurentów i wrogów (Głowacka i in. 2000).

Również daleko posunięta ekstensyfikacja gospodarowania na gruntach rolnych, a głównie na użytkach zielonych, stanowi nie mniejsze zagrożenie dla różnorodności biologicznej od procesu intensyfikacji. Zbyt mała obsada wypasanych zwierząt, rezygnacja z regularnego koszenia zapoczątkowuje bardzo szybką sukcesję. Chociaż jest ona procesem naturalnym, jednak niepohamowana prowadzi do zarastania terenów otwartych, tym samym niszczenia wielu siedlisk. W takim gospodarowaniu ziemią, siedliska takie jak ekotony leśno-łąkowe, miedze śródpolne, przytorza, pobocza czy skarpy i nasypy stanowią ostoje gatunków (Bąk i in. 1990). Daleko idące zmiany środowiskowe w krajobrazach rolniczych, powodujące zanikanie wielu gatunków motyli z ich pierwotnych terenów na skutek degradacji i przekształceń środowiska potwierdzają liczne badania inwentaryzacyjno-porównawcze prowadzone przez wielu badaczy na terenie całego kraju (Bąk i in. 1990 i 1998, Blaik 1999a, Machnikowski 1999, Sekuła 2004, Winiarska 2003). Aby zachować jak największe bogactwo gatunkowe niezbędnych jest wiele zabiegów bądź to utrzymujących stosunkowo nie zniszczone środowisko na poziomie jakim się znajduje, lub też mających na celu rekultywację siedlisk. Jak wykazali Schmitt (2001) oraz Steffan-Dewenter & Tscharntke (1997) każde stadium sukcesji charakteryzuje się specyficzną fauną, jednak największe jej zróżnicowanie (nie tylko wśród motyli, ale także i np. chrząszczy foliofagów) występuje na terenach o średnim natężeniu sukcesji i w środkowych jej stadiach.

Bardzo ważne z punktu zachowania bioróżnorodno ści są tereny ruderalne. Wydawać by się mogło, że teren zniszczony przez człowieka, często przeznaczony pod budowę lub inne zagospodarowanie nie aż jest tak ważnym siedliskiem. Tereny takie, szczególnie we wczesnych i średnich stadiach sukcesji mogą stanowić jedne z niewielu terenów otwartych ze specyficzną florą, która jest preferowana przez wiele gatunków (Pullin 2004). Jak wykazała Winiarska (2003), jeśli na terenach zurbanizowanych znajdują się zbiorowiska odpowiedniej roślinności, to nawet w największych aglomeracjach, takich jak Warszawa może się utrzymać dość stabilna populacja nawet rzadkich gatunków jak w tym wypadku pazia żeglarza.

Najbardziej zróżnicowanym stanowiskiem pod względem występujących siedlisk było stanowisko i. Niewątpliwie wynika to z umiarkowanej gospodarki na tym terenie. Pola uprawne przeplatają się tu nieużytkami, a dodatkowo przylegający las mieszany tworzą mozaikę siedlisk atrakcyjną dla wielu gatunków. Na części terenów leżących odłogiem prowadzony jest umiarkowany wypas koni, co w pewnym stopniu ogranicza, przynajmniej na części stanowiska wkraczanie lasu na ugory w procesie sukcesji. To właśnie na tym stanowisku stwierdzono największą liczbę taksonów (wartość wskaźnika Shannona wyniosła 2,58). Oprócz gatunków charakterystycznych dla łąk i terenów ruderalnych stwierdzono tu także wiele rodzajów, które związane są głównie z lasami. Obserwowane tu były m.in. Celastrina argiolus, gatunki z rodzaju Agrynnis czy Melitea aurelia. Niewątpliwie na fakt ich wystąpienia w tym środowisku duży wpływ miało bezpośrednie sąsiedztwo lasu mieszanego oraz występowanie strefy ekotonowej.

Ciekawym okazał się przypadek odnotowania trzech okazów przeplatki cinksia (Melitea cinxia), której środowiskiem są przecież podmokłe torfiaste łąki oraz suche wrzosowiska (Buszko & Masłowski 1993). Wyjaśnieniem tego mogą być skłonności tej przeplatki do stosunkowo częstych migracji osobników między populacjami oraz do poszukiwania nowych siedlisk z roślinami pokarmowymi – tzw. loty dyspersyjne (Thomas & Lewington 1991 za Eversham & Pollard 1995). Tego typu zachowania są dość powszechne wśród owadów. Przykładem mogą być dość częste obserwacje w miastach z dala od zbiorników wodnych przedstawicieli chrząszczy wodnych z takich rodzin jak kałużnicowate lub pływakowate (Krejckant, dane niepublikowane). Wynika z tego, że o obecności takich gatunków zadecydowały cechy krajobrazu i obecność jej specyficznych siedlisk w sąsiedztwie badanych terenów.

Ciekawym jest także fakt zaobserwowania rusałki admirała. otóż okazy tego gatunku stwierdzane były pod koniec sezonu badawczego, w okresie odlotu osobników na południe. Zgadzałoby się to z obserwacjami, gdyż przelatywały one przez transekty tylko w kierunku południowym, a wiec udało się je zobaczyć najprawdopodobniej w trakcie ich migracji. Tu także stwierdzono P. machaon. Fakt ten nie powinien dziwić zważywszy, że w odległości do jednego kilometra znajdują się wzgórza z liczną roślinnością z rodziny baldaszkowatych. Motyle te są silnie związane ze wzniesieniami szczególnie w okresie godowym, gdyż właśnie nad takim terenem samce poszukują samic i tam też najczęściej dochodzi do kopulacji. Gatunek ten jest w ostatnich latach coraz częściej odnotowywany na terenie całego kraju, co się wiąże ze wzrostem jego liczebności i odnowy wielu populacji (Kalinowska 2006). Przestał być nawet prawnie chroniony oraz został zdjęty z Polskiej Czerwonej Księgi Zwierząt (Cierlik i in. 2004).

Jak widać powyżej, na badanych stanowiskach stwierdzono gatunki, które nie są specyficznymi przedstawicielami tego typu siedlisk. ich rozwój nie zachodzi w ich obrębie. Ich obecność wynika zatem z migracji i cech całego krajobrazu. Z reguły gatunki migrujące i te, które mają tendencję do tworzenia metapopulacji, wpływają znacząco na bogactwo gatunkowe i strukturę zgrupowań lokalnej fauny (Hoffsten 2003). Poszukując partnerów do kopulacji, lub odpowiednich siedlisk ze specyficzną roślinnością, na której żerują gąsienice, mogą czasami przebywać znaczne odległości wewnątrz krajobrazu. Ponadto płaty siedliskowe z wczesnymi i średnimi stadiami sukcesyjnymi mogą stanowić korytarze ekologiczne dla gatunków o słabych zdolnościach migracyjnych (Schmitt 2003). Prawdopodobnie dlatego właśnie można było zaobserwować dwa gatunki przeplatek (Melitea) w środowisku przecież dla nich nie specyficznym. Fragmentacja krajobrazu i działalność człowieka mogą zatem zwiększać lokalną różnorodność biologiczną, bądź to przez tworzenie nowych siedlisk, bądź tworzenie korytarzy ekologicznych itp.

Występuje ciekawa zależność pomiędzy zdolnościami dyspersyjnymi gatunków, a budową ich ciała. Jak zaobserwowali Schmitt (2003) i Steffan- Dewenter & Tscharntke (1997) motyle zasiedlające siedliska wczesnosukcesyjne, które ponadto wykazują tendencję do migrowania, są proporcjonalnie większe i silniej zbudowane, niż motyle zasiedlające stabilne ekosystemy. Do podobnych wniosków doszedł także Hoffsten (2003) badając trichopterofaunę źródeł i rzek Szwecji. Można by się zatem spodziewać, że do gatunków takich powinni należeć generaliści, którzy posiadają duże zasięgi występowania, więcej niż jedno pokolenia w ciągu roku i mało sprecyzowane wymagania fagiczne. Tak też jest w rzeczywistości co potwierdzają badania Shreeve i in. (2001). Większość gatunków stwierdzonych na badanych stanowiskach, to właśnie generaliści o dość dużych rozmiarach ciała. Na stanowisku II, które zostało najmocniej zmienione przez człowieka, występowały głównie takie właśnie gatunki. Świadczy to o ich roli w procesach kolonizacji nowych terenów, jak również terenów zniszczonych przez człowieka.

Stanowisko trzecie cechowało się również zmiennością siedliskową, jednak już nie tak dużą jak pierwsze. Stwierdzono na nim występowanie 26 gatunków, w tym kilku nie notowanych na pozostałych stanowiskach: P. coridon, C. argiades oraz gatunek chroniony i znajdujący się na Czerwonej Liście (LR) Lycaena dispar. Jest to gatunek higrofilny, charakterystyczny dla środowisk wilgotnych. Właśnie stanowisko III cechowało się występowaniem okresowych płytkich zbiorników wodnych z charakterystyczną roślinnością nadwodną na części transektu. Z tego powodu wyliczono dla tego stanowiska nowe wskaźniki bazujące właśnie na Czerwonych Listach – REB, REBp oraz RES. Są to nowe wskaźniki znajdujące się ciągle w fazie sprawdzania ich przydatności. Wyniosły one odpowiednio 0,08; 1,3% oraz 4%. Dla porównania wskaźniki te wyliczone dla Welskiego Parku Krajobrazowego wyniosły REB=0,08, REBp=1,38% oraz RES=3,9%, a dla Łomżyńskiego Parku Krajobrazowego wynosiły REB=0,069, REBp=1,4% oraz RES=6% (Brulińska i in. 2004, Czachorowski i in. 2004).

Podobnie jak na stanowisku I, tak i na III pod względem ilościowym zdecydowanie dominowała rodzina Pieridae. Biorąc pod uwagę strukturę jakościową, dominowała rodzina Nymphalidae z jedenastoma gatunkami. Końcowy odcinek transektu o charakterze kserotermicznym to specyficzny teren dla motyli kserotermofilnych do jakich zaliczamy modraszka korydona (P. coridon). Taki obszar znajdował się także na stanowisku I i także tam zaobserwowano gatunek typowy dla siedlisk z mniejszą ilością roślin, wyższą temperaturą i miejscami piaszczystymi. Stwierdzono tam drugi z typowych kserotermofili – Hyponephele lycaon. Analiza współwystępowań umożliwiła wyróżnienie czterech zgrupowań. W większości przypadków do poszczególnych zgrupowań należą gatunki o podobnych upodobaniach siedliskowych. Doskonale to widać na podstawie szczególnie dwóch zgrupowań – B i D (Ryc. 27). W pierwszym przypadku mamy dobrze odwzorowany wizerunek fauny związanej z lasem i jego skrajami. Wszystkie gatunki tego zgrupowania wystąpiły tylko na stanowisku I. Obraz niemal 100% dopasowania może tu zaburzać obecność H. lycaon, który jest typowym kserotermofilem, podczas gdy pozostałe gatunki preferują tereny nieco bardziej zacienione i o większej wilgotności.

Jednakże dosyć często przestrojnik likaon jest spotykany również na obrzeżach lasów, a w szczególności wtedy gdy ten przechodzi w murawy kserotermiczne (Buszko & Masłowski 1993). Taki właśnie charakter miało na pewnym odcinku stanowisko I. Do drugiego bardzo dobrze wyodrębnionego zgrupowania należały głównie gatunki eurytopowe – mezofile i ubikwisty wg Blab & Kudrna (1982) za Bąkowski i in. (2003). Pojawiły się tu taksony, które podczas badań charakteryzowały się najwyższymi liczebnościami lub też najwyższą frekwencją. Wszystkie gatunki tego zgrupowania miały 100% frekwencję. Związane są one głównie z łąkami, terenami ruderalnymi czy polami. W tej grupie znalazły się m.in.: P. rapae, L. virgaureae, P. brassicae, P. napi, I. io, A. urticae. Podobne wyniki i rozkład gatunków w zgrupowaniach uzyskano w Nidzicy (Kalinowska 2006). Tam również na niemal najwyższym stopniu podobieństwa wystąpiły gatunki eurytopowe, o dużych wartościach frekwencji. Ciekawe zależności można zaobserwować porównując zgrupowania motyli wyodrębniające się na dwóch opisanych wyżej terenach badawczych z pracą Shreeve i in. (2001) na temat zajmowania określonych siedlisk przez zgrupowania motyli. Mianowicie doszli oni do wniosku, że niektóre gatunki motyli mają tendencję do grupowania się. Często związane jest to ze specjacją fagiczną. Nie mniej jednak stwierdzając w danym siedlisku jeden gatunek, można się spodziewać także innych charakterystycznych dla danego zgrupowania. Zauważyli oni tendencję i duży stopień współwystępowania M. jurtina i M. galathea, związany z lotami form dorosłych i rozwojem stadiów juwenilnych na trawach o średniej i dużej wysokości.

To samo zjawisko zauważył także Oates (1995). Co ciekawe na stanowiskach okolicach Mławy te dwa gatunki charakteryzowały się około 90% podobieństwem, a ponadto ich pojaw również zgrywa się w czasie. Pierwsze loty imagines są obserwowane od lipca, kiedy to trawy mają już określoną wysokość. Zgadzało by się to więc w 100% z badaniami Shreeve i Oates. Na dendrycie współwystępowań, w zgrupowaniu D, do którego należą głównie mezofile i ubikwisty, na bliskim stopniu podobieństwa znajdują się także takie gatunki jak Pieris brassicae, Pieris rapae czy Pieris napi. Pomimo różnic w charakterze terenu i mniejszej ilości roślin pokarmowych tych gatunków w okolicach Nidzicy, widać również, że są one na dość bliskich stopniach współwystępowań. Te dane także znajdują swoje potwierdzenie w badaniach Shreeeve i in. (2001). Bowiem blisko spokrewnione gatunki bielinków mają także tendencję do grupowania się. Ponadto autor twierdzi, że taką tendencję wykazują niektóre modraszki np. z rodzaju Polyommatus jednakże te informacje nie potwierdziły się ani w Mławie, ani w Nidzicy.

Porównując wyniki badań z roku 2004 i 2005 widzimy, że w drugim roku badań zaobserwowano o wiele mniej motyli niż w roku poprzednim. Wynika to z charakterystyki prowadzonych badań. Początkowo próby miały być pobierane tylko w jednym sezonie. Wiadomo że motyle dzienne są heliofilami, natomiast początek sezonu w roku 2004 charakteryzował się małą ilością słońca, niskimi temperaturami i częstymi opadami. W związku z tym zdecydowano się powtórzyć część poboru prób. W 2005 roku badania zakończono w lipcu, a wiec w miesiącu, w którym przypada apogeum aktywności części gatunków. Część gatunków nie pojawiła się w drugim sezonie badawczym. Powodem braku niektórych z nich, takich jak np. H. comma, A. aglaja lub C. hyale było zbyt wczesne zakończenie obserwacji. Inne natomiast nie zostały zaobserwowane, gdyż były to gatunki przypadkowe lub zalatujące (np. M. cinxia, A. laodyce, A. paphia).

W świetle różnic wynikających z liczebności motyli w różnych latach i ich dużej wrażliwości na warunki pogodowe, nasuwa się pytanie, czy mogą one być stosowane w biomonitoringu. Aby gatunek mógł być z powodzeniem używany w monitorowaniu siedlisk musi spełniać kilka warunków. Jego biologia musi być dobrze poznana, najlepiej żeby był to gatunek stenotopowy, charakterystyczny wizualnie (Jermaczek 1994, Czachorowski i in. 2000). Spora część gatunków motyli doskonale pasuje do tych wymagań. Motyle są dodatkowo bardzo wrażliwe na warunki środowiskowe, głównie dzięki złożonemu cyklowi życiowemu. Występowanie wielu z nich jest często ograniczone do ściśle określonych siedlisk, gdyż np. dany gatunek jest mono- lub olifagiem. Motyle występują także w bardzo wielu środowiskach oraz poza obszarami chronionymi, co umożliwia stosowanie ich jako wskaźników w ochronie miejsc nie objętych ochroną (Schmitt 2003). Powyższe cechy predysponują motyle na tzw. gatunki osłonowe. Z racji tego, że motyle pojawiają się dopiero wiosną, monitoring terenów powinno się rozpocząć już w kwietniu i powinien on trwać mniej więcej do października włącznie, próby natomiast powinny być pobierane raz na około dwa tygodnie, a najrzadziej raz w miesiącu. Taka częstotliwość pozwala uchwycić zmiany w liczebności na przestrzeni czasu sezonu wegetacyjnego i pozwala na obserwacje fenologiczne.

Okresem w jakim występuje największe bogactwo motyli jest czas od czerwca do sierpnia włącznie i to właśnie wtedy powinny być prowadzone najintensywniejsze badania. Oczywiście klimat występujący w Polsce może znacząco wpływać na liczebność w poszczególnych latach. Późna i chłodna wiosna oraz chłodne i deszczowe lato zdecydowanie nie sprzyja rozwojowi motyli. Niska temperatura powietrza może spowolnić lub zahamować rozwój larw i poczwarek. Brak roślin nektarodajnych, stanowiących bazę pokarmową dorosłych okazów oraz żywicielskich roślin gąsienic spowoduje znaczący spadek rozmnażania się wielu gatunków. Wilgoć i stosunkowo niskie temperatury mogą ponadto powodować osłabienie larw oraz sprzyjają rozwojowi grzybów, które mogą atakować gąsienice, co w konsekwencji prowadzi do znacznego spadku liczebności (Sielezniew 2001). Pomimo takich niedogodności motyle są bardzo popularnym bioindykatorem (CZACHOROWSKI i in. 2000, Harding i in. 1995, Pullin 2004, Sielezniew 2001).

W biomonitoringu stosowane są głównie standardowe analizy jak liczba gatunków, ich liczebność, wskaźnik Shannona. Jednak czasami mogą one nie ukazywać pełnego obrazu badanych krajobrazów. Ochrona gatunków, w tym także motyli, powinna się odbywać głównie poprzez ochronę ich siedlisk (Czachorowski 2004a). Jednak najpierw trzeba mieć odpowiednie narzędzie służące waloryzacji terenów, które mają być objęte ochroną. Niewątpliwie pomocne mogą tu być wspominane wcześniej wskaźniki waloryzacji biocenoz (REB, RES), a także również nowe wskaźniki będące w fazie testów – wskaźniki naturalności biocenoz.

Wyniki badań przedstawione w niniejszej pracy z racji braku wcześniejszych publikacji na ten temat stanowią przyczynek do uzupełnienia informacji na temat lepidopterofauny w skali całego kraju. Na badanych terenach okolic Mławy stwierdzono ogółem 41 gatunków motyli. Przeanalizowana struktura dominacji, struktura ilościowa, jakościowa czy zależności między gatunkami wskazują na przeciętne zróżnicowanie gatunkowe w porównaniu z przedstawionymi wynikami badań z innych miast Polski. Biorąc pod uwagę zaobserwowanie na stanowiskach gatunków charakterystycznych dla innych siedlisk oraz opisane wyżej zdolności dyspersyjne wielu z nich, należy się spodziewać, że kontynuowanie badań i monitoring zmian zachodzących w biocenozach przyniosą odkrycia nowych gatunków na tych terenach. W dużej mierze rozmieszczenie na stanowiskach i zakres tolerancji ekologicznej odpowiadają także rysującym się zgrupowaniom motyli. Siedliska podmiejskie i rolnicze są niezwykle ważne dla ochrony bioróżnorodności. Stanowią swoistą mozaikę siedlisk, bardzo ważną dla wielu gatunków.

Odpowiednia gospodarka w skali krajobrazu może stanowić doskonałe narzędzie ochrony tych miejsc i ich fauny. Terenami predysponowanymi do monitoringu z racji występowania rzadkiej i zróżnicowanej lepidopterofauny są stanowiska I i III, charakteryzujące się dużym zróżnicowaniem siedliskowym, wraz ze strefami ekotonowymi, obszarami podmokłymi i kserotermicznymi.

Usenet a fora dyskusyjne

Poprzedni rozdział [niniejszej pracy dyplomowej] opisuje rolę Usenetu i jego funkcji w stosunku do innych usług internetowych. Chciałbym zwrócić szczególną uwagę na różnicę pomiędzy grupami dyskusyjnymi będącymi przedmiotem tej pracy a ich odpowiednikiem, pozyskanym ze stron internetowych – forów dyskusyjnych.

Niezwykle dynamiczny rozwój World Wide Web to w dużej mierze zasługa opisanych już czynników, takich jak łatwy dostęp i szeroki wachlarz usług. Serwis oferuje czaty i fora dyskusyjne wzorowane na klasycznych serwisach IRC lub po prostu grupy dyskusyjne uproszczone dla stron internetowych tak, że mogą z nich korzystać nawet początkujący użytkownicy.
Chociaż prawidłowa konfiguracja programów – klienci IRC lub sama grupa dyskusyjna wymaga specjalnej wiedzy, w przypadku forów dyskusyjnych lub czatów wystarczy kliknąć w odpowiednie miejsce, wpisać nick i możemy komunikować się z innymi użytkownikami.

Czy grupy dyskusyjne powinny być tak wyraźnie oddzielone od forów internetowych, mimo że dla wielu, zwłaszcza mniej doświadczonych internautów, są one podobne i często mylące?
Strony te różnią się nie tylko sposobem uzyskiwania do nich dostępu czy stosowaną technologią. Z punktu widzenia nauk społecznych, aw szczególności zagadnień interakcji, różnice są znacznie bardziej znaczące. Przede wszystkim grupy dyskusyjne są zintegrowane w jedną strukturę wieloserwerową i bez względu na to, z jakiego serwera korzystamy, w większości przypadków mamy dostęp do tych samych zasobów. Mamy również możliwość udostępniania informacji lub wysyłania tej samej wiadomości do grup o podobnej tematyce w tym samym czasie. Również w trakcie dyskusji, w miarę jej rozwoju, można ją łatwo przenieść do grupy o odpowiednim temacie.

Z drugiej strony, tablice ogłoszeń umieszczane na stronach internetowych są rozsiane po całym Internecie i często są połączone z określonymi stronami internetowymi. To nieuchronnie wpływa na stabilność i ogólne funkcjonowanie serwisu, ponieważ awaria lub wyłączenie serwera całkowicie odłącza użytkowników od forum. W przypadku sieci grup dyskusyjnych awaria jednego usługodawcy może jedynie zmusić użytkowników do rekonfiguracji czytnika, ale nie przerywa samej usługi.

Te dwa z pozoru bardzo podobne serwisy różnią się też kontrolą nad przychodzącymi wiadomościami oraz możliwością ich cenzurowania. Wszystkie fora dyskusyjne dostępne w serwisach, od małych serwisów domowych, serwisów hobbystycznych po duże serwisy, prowadzone są przez ich właścicieli. Administrator kontroluje to forum i ma prawo do usuwania postów.

Obserwując dyskusje na temat bieżących wydarzeń politycznych, które toczą się zarówno na licznych forach, jak iw grupie pl.soc.polityka, mamy do czynienia z podobnym, stosunkowo wysokim poziomem agresji i dużą polaryzacją opinii. Choć ostre konflikty polityczne nie dziwią w naszym społeczeństwie, istnieje szczególna różnica między poziomem merytorycznym dyskusji w obu środowiskach. Wypowiedzi publikowane na forum najpopularniejszego portalu w Polsce onet.pl są zazwyczaj krótkie, rzadko mamy do czynienia z dłuższymi debatami i szczegółowymi argumentami, znacznie częściej zdarzają się krótkie i kategoryczne opinie i obelgi, ale z wyjątkiem wulgaryzmów.

Dyskusje w Usenecie zwykle zmieniają proporcje, co może wskazywać na duże zróżnicowanie użytkowników tych usług. Zjawisko to opisuje Jaroslav Rafa w artykule „Intergłupki”[1]. Eksperyment przeprowadzony przez autora dowiódł, że powodem zróżnicowania jest moderowanie dyskusji na forum „jednego z portali”. Każdy post musiał zostać zatwierdzony przez moderatora, podobnie jak moderowane grupy Usenet. Jednak osoba kontrolująca wiadomości wysyłane do grupy dyskusyjnej nie ma prawa oceniać ich zawartości, a jedynie formę i zgodność z regułami sieci. Na forum opisanym przez autora (który notabene był moderatorem jednej z grup) moderator trzymał dłuższe posty z dużą ilością argumentacji, jednocześnie dopuszczając krótkie wypowiedzi, nawet jeśli były agresywne, bez problemów. Inne źródła na forum onet.pl komentują ostrą cenzurę polityczną.

Istnieje różnica w kontroli umieszczania wiadomości, ponieważ Usenet zapewnia niemal nieograniczoną wolność słowa, a każda próba jej ograniczenia wywołuje gwałtowną reakcję użytkowników.
Odrzucanie wiadomości przez moderatorów Onetu było szeroko krytykowane zarówno na konkurencyjnych forach, jak i grupach dyskusyjnych. Podkreśla to przywiązanie internautów do wartości nieograniczonej komunikacji.

[1] Jarosław Rafa Intergłupki (2001) na wsp.krakow.pl/papers/f_moder.html.

Zmiany struktury popytu konsumpcyjnego

W poprzednich dwóch paragrafach niniejszego rozdziału rozpatrywaliśmy problem nadwyżki popytu konsumpcyjnego jako zagadnienia nadwyżki do­chodów pieniężnych w stosunku do produkcji dóbr konsumpcyjnych. Rozwa­żania te prowadzą do wniosku, że w gospodarce planowej istnieją warunki stwarzające możliwość pojawienia się takiej nadwyżki popytu w wyniku naruszenia proporcji pomiędzy przyrostem dochodów nominalnych a przyro­stem produkcji realnej, co w danym momencie może w konsekwencji dopro­wadzić do naruszenia stabilizacji monetarnej, rozumianej jako stabilizacja poziomu cen na rynku konsumpcyjnym. Nie oznacza to jednak, że zachowa­nie tych proporcji automatycznie gwarantuje utrzymanie poziomu cen. Otóż w naszych dotychczasowych rozważaniach zakładaliśmy milcząco, że stru­ktura podaży odpowiada strukturze popytu[97].

Na tej podstawie wolno było sądzić, że zapewnienie równowagi monetarnej w sensie bilansowym wystar­cza do stabilizacji poziomu cen. Obecnie możemy odrzucić to założenie, przyjmując zmiany zachodzące w kompozycji popytu konsumpcyjnego.

Rozbieżność pomiędzy strukturą podaży a strukturą popytu może pojawić się na dwóch płaszczyznach: ilościowej i jakościowej. W pierwszym przy­padku chodzi o nadwyżkę popytu nad podażą na jednych rynkach oraz nadwyżkę nad popytem na innych. W drugim zaś rozbieżność ta polega na tym, że w ramach globalnej struktury podaży część towarów nie odpowiada preferencjom konsumentów, przeważającym w danym momencie. Natural­nie, jest to klasyfikacja czysto logiczna i wolno sądzić, że w rzeczywistości sytuacje mieszane będą najbardziej typowe. Niemniej jednak dla celów badawczych wygodnie jest trzymać się tego podziału.

Rozbieżności pomiędzy strukturą podaży i popytu o charakterze ilościo­wym mają swoje źródło w zmianach ilościowych, które nastąpiły po podjęciu decyzji produkcyjnych kształtujących aktualną podaż. Rezultatem tego są nadwyżki na jednych rynkach i niedobory na innych. W jednym wypadku sytuacja ta nie pociągnęłaby za sobą konsekwencji o charakterze monetar­nym. Wówczas mianowicie, gdyby nacisk na rynkach z niedostatkiem towa­rów mógł być skompensowany zelżeniem nacisku popytu na rynkach z nad­miarem towarów. Mówiąc ściślej, gdyby wzrost cen na rynkach źle zaopa­trzonych mógł być zrównoważony ich spadkiem na rynkach przeładowanych, przesunięcia w popycie nie spowodowałyby wzrostu poziomu cen. Musiałoby to jednak oznaczać, że przeciwległe zmiany popytu na wszystkich rynkach następują w jednakowym stopniu, z jednakową szybkością i są tak rozłożone, by mogły się wzajemnie kompensować oraz że na wszystkich rynkach ceny zarówno w górę, jak i w dół przesuwają się z jednakową elastycznością[98].

Są to oczywiście wymogi dalekie od rzeczywistości. W rzeczywistości bowiem ani popyt nie zmienia się na wszystkich rynkach w jednakowym stopniu, ani ceny nie reagują z jednakową elastycznością na wzrost i spadek popytu. We współczesnej gospodarce ceny są mniej elastyczne w dół aniżeli w górę, co tłumaczy się tym, że płace nominalne odznaczają się tą samą właściwością. Stąd wzrost popytu na jednych rynkach i wynikający z niego wzrost cen z reguły nie jest kompensowany odpowiednim spadkiem cen na innych ryn­kach. Zwłaszcza gdy przyczyną ilościowych zmian popytu jest stały wzrost dochodów pieniężnych lub gwałtowny spadek oszczędności indywidual­nych[99].

Tak więc w warunkach współczesnej gospodarki nadwyżka popytu pieniężnego na jakimkolwiek konkretnym rynku, powstała w wyniku zmian ilościowych w jego strukturze (popytu), najczęściej staje się przyczyną wzro­stu poziomu cen. Albowiem wzrost cen na tym rynku pociągnie za sobą ogólny poziom cen w górę, ponieważ na pozostałych rynkach ceny nie spadają w ogóle lub spadają nie w takim samym stopniu[100].

Odchylenia struktury podaży od struktury popytu, które mają charakter jakościowy, jako zjawisko rodzące tendencje inflacyjne, stanowią przypadek bardziej oczywisty. Rozbieżności te są rezultatem złej oceny rozwoju prefe­rencji konsumentów w momencie podejmowania decyzji produkcyjnych lub wynikają ze zmian, którym one podlegają w miarę upływu czasu, a których nie dało się przewidzieć. Skutkiem tego pewna ilość wyprodukowanych towarów nie będzie odpowiadała im w momencie spływu na półki sklepowe. Może się zdarzyć, że towary te nie będą mogły być sprzedane bez względu na stopień obniżki ceny. Powstanie w ten sposób zapas towarów zalegają­cych magazyny. Siła nabywcza, która została kreowana na podstawie ich produkcji, nie będzie miała realnego pokrycia, przy czym ulega ona powię­kszeniu w następnych momentach o dochody wypłacane w związku z ich magazynowaniem.

Monetarne skutki sytuacji mieszanej, tzn. gdy niedopasowanie struk­tury podaży do struktury popytu ma jednocześnie charakter ilościowy i ja­kościowy, nie mogą budzić wątpliwości w świetle tego, co wyżej zostało powiedziane.

Gospodarka planowa stwarza dogodne warunki do tego, by rozbieżność pomiędzy strukturą podaży a strukturą popytu przerodziła się w stan chroni­czny. Centralizacja dyspozycji gospodarczej sprawia, że decyzje produkcyjne muszą być podejmowane z poważnym wyprzedzeniem, w każdym razie nie mniejszym niż jeden rok. Zmiany w strukturze produkcji mogą być zatem wprowadzane w tych samych odstępach czasu. Jeśli się zważy, że preferencje konsumentów nieustannie ewoluują, to okres roku stanowi dostatecznie dłu­gi czas dla wystąpienia na tym polu istotnych zmian. Wymaga to oparcia decyzji produkcyjnych na wnikliwych przewidywaniach dotyczących ten­dencji w przyszłym rozwoju preferencji konsumentów oraz zapewnienia wa­runków szybkiego dostosowania produkcji do zachodzących zmian, ponie­waż nie wszystkie one dadzą się przewidzieć.

Tymczasem gospodarka plano­wa nie może spełnić obu tych warunków. Centralizacja decyzji uniemożliwia stworzenie systemu wyspecjalizowanych przewidywań, bez których nie moż­na sprowadzić ilości błędnych decyzji do możliwego minimum. Decyzje produkcyjne – jak staraliśmy się to wcześniej wykazać – mogą tu być głównie oparte na danych ex post z uwzględnieniem zmian, które się uze­wnętrzniły bezpośrednio przed ich podjęciem. Tak więc plan produkcyjny w momencie rozpoczęcia jego realizacji może się okazać przestarzały. Plano­wanie produkcji w skali całej gospodarki wyklucza jej elastyczność. Pewna sztywność tkwi w naturze każdego planowania. Ta sztywność planu utrudnia elastyczne dostosowanie struktury produkcji do zachodzących zmian na rynku. W sumie więc, planowanie produkcji w skali całej gospodarki tworzy tendencję stałego pozostawania struktury produkcji w tyle za zmianami w strukturze popytu, które stanowią odbicie zmian preferencji konsumentów.

Dodatkowy problem powstaje w związku z obowiązującą w gospodarce planowej zasadą centralnego administrowania cenami. Zasada ta musi rodzić tendencję do stałego opóźniania ruchu cen w stosunku do zmian rynkowych. Staraliśmy się to uzasadnić przy okazji omawiania cen administrowanych w poprzednim rozdziale. Centralne administrowanie cenami sprawia, że po­jawienie się nadwyżki popytu pieniężnego nie prowadzi do automatycznego wzrostu cen. Zakłada to pojawienie się pewnej luki czasowej pomiędzy pojawieniem się nadwyżki popytu a decyzją podwyższającą ceny. Podjęcie odpowiednich decyzji może się opóźniać, gdy CP oceni tę nadwyżkę jako symptom przejściowy. Zwłoka może nastąpić również z przyczyn pozaekono­micznych. Każda podwyżka cen jest niechętnie przyjmowana przez konsu­mentów, ponieważ godzi w ich dobrobyt. W gospodarce rynkowej dla prze­ciętnego człowieka jest ona przede wszystkim dziełem anonimowych sił rynkowych i trudno tu wskazać bezpośredniego winowajcę; w gospodarce planowej natomiast można to uczynić, ponieważ każdy wie, że decyzje o zmianach cen należą do wyłącznej kompetencji CP.

Z tych też powodów będzie się on najprawdopodobniej starał możliwie odwlec niepopularne de­cyzje cenowe w obawie przed krytyką ze strony ludności, tym bardziej że ma dogodne możliwości zorganizowania systemu dotacji. Gdy więc występuje nadwyżka popytu pieniężnego, a ceny nie idą w górę, część pieniędzy nie będzie mogła być wymieniona na dobra. Niezmieniony poziom cen nie będzie w stanie wchłonąć nadwyżki siły nabywczej przy danej podaży. Pieniądze te mogą przekształcić się w tzw. popyt odłożony, który różni się tym od zwy­kłych oszczędności, że może być skierowany na rynek w każdej chwili, gdy tylko pojawi się okazja zakupu towarów. Popyt odłożony stanowi pewne niebezpieczeństwo dla sfery monetarnej, najprawdopodobniej nie może go radykalnie zlikwidować spóźniona podwyżka cen, ponieważ w tym czasie dochody są nieustannie wypłacane. Potrzebna jest zatem nowa produkcja, która by zaspokajała zmienne potrzeby konsumentów i umożliwiała wchło­nięcie odłożonego popytu. Ale produkcja uwzględniająca ten cel sama będzie wypłacać nowe dochody, które też muszą znaleźć pokrycie. Jak więc widać, zmiany w strukturze popytu w połączeniu z systemem centralnie administro­wanych cen mogą stać się w gospodarce planowej dodatkowym źródłem nacisków inflacyjnych.

Przy okazji nie od rzeczy będzie ustosunkować się do wysuwanej w teorii ekonomii hipotezy, według której w gospodarce planowej istnieje ścisły związek pomiędzy wytwarzaniem i rozdysponowywaniem produktu społecz­nego in natura a gromadzeniem i podziałem zasobów pieniężnych, dzięki czemu proces kumulowania się skutków zaburzeń może być poddany kontroli i zredukowany do minimum[101] (z kontekstu wynika, że chodzi o zaburzenia natury monetarnej). Otóż hipoteza ta nasuwa pewne wątpliwości.

Przede wszystkim można wątpić w istnienie ścisłego związku pomiędzy rozdysponowywaniem produktu społecznego in natura a rozdysponowywa­niem zasobów pieniężnych. Nie ulega wątpliwości, że w gospodarce planowej dysponowanie realnym produktem społecznym pozostaje w rękach CP; nie dysponuje on natomiast całością zasobów pieniężnych, ponieważ część ich znajduje się w dyspozycji poszczególnych gospodarstw domowych. Jeśli następuje rozziew pomiędzy rozdysponowaniem produktu in natura a prefe­rencjami gospodarstw domowych, następuje równocześnie zerwanie związku pomiędzy ruchem zasobów realnych a ruchem pewnej części strumieni pie­niądza. Konsumenci nie zechcą wydawać swoich pieniędzy zgodnie ze stru­kturą podaży będącej wynikiem wcześniej zadysponowanej centralnie in na­tura struktury produkcji. Będzie to oznaczało, że część wypłaconych docho­dów pieniężnych nie ma faktycznie pokrycia w realnych dobrach. Jeśli struktura podaży będzie odbiegała od struktury preferencji konsumentów, wyrażonej popytem rynkowym, to będą się gromadziły zapasy towarów, których nie będzie można sprzedać, równocześnie zaś będą wzrastały zasoby pieniądza, których istnienie będzie stwarzało presję inflacyjną na rynku dóbr konsumpcyjnych. Tak więc fakt centralnego dysponowania zasobami in na­tura niekoniecznie musi chronić gospodarkę planową przed zakłóceniami w sferze monetarnej. A nawet ścisłe wykonanie planu produkcji może stać się źródłem takich zakłóceń, gdy odpowiadająca mu struktura podaży nie odpo­wiada istniejącej w danym momencie strukturze popytu.


[97] Por. R. J. Bali, Inflation andthe Theory of Money, London 1966, s. 31-34.

[98] Por. J. H. 01ivera, On Structural Inflation and Latin American „Structuralism”, Oxford Economic Papers (N.S.), 1964, vol. 16, November, s. 322-324.

[99] Por. E. Lundberg, op. cit., s. 198.

[100] Por. J. H. 01ivera, loc. cit.

[101] Por. Ekonomia polityczna socjalizmu, red. M. Pohorille, Warszawa 1968, s. 277.


Wiesław Samecki, Gospodarowanie za pomocą planowania. Analiza krytyczna, Acta Universitatis Wratislaviensis No 2262

Kreacja pieniądza papierowego

W rozdziale pierwszym niniejszej pracy staraliśmy się wykazać, że w warun­kach współczesnego świata gospodarka planowa nie może rozwiązywać problemu podziału na zasadzie bezpośredniego rozdzielnictwa dóbr, czyli na zasadzie reglamentacji konsumpcji. Wymiana musi pozostać nadal przewa­żającą formą podziału dochodu społecznego. Wymiana zaś zakłada dochody pieniężne jako formę wynagrodzenia za pracę, które następnie zużywane są do swobodnego zakupu dóbr konsumpcyjnych znajdujących się na rynku. Drogą nie dającej się uniknąć imputacji stosunki towarowo-pieniężne sektora konsumpcyjnego są przenoszone na całość gospodarki. Wprowadza to formy towarowo-pieniężne do dziedzin obrotu (obrót pomiędzy przedsiębiorstwa­mi), które z racji centralizacji gospodarki mają charakter quasi-stosunków towarowo-pieniężnych. Występowanie pieniądza w gospodarce planowej jest więc zdeterminowane przez konieczny wymiennopieniężny charakter tej gospodarki[1].

Najbardziej odpowiednim dla gospodarki planowej rodzajem emisji pie­niądza papierowego jest emisja na zasadach kredytowych, tj. kreowanie pieniądza na pokrycie określanych potrzeb obrotu[2]. Zawiera ona mechanizm dostosowywania emisji pieniądza do określonego zapotrzebowania na płyn­ność. W gospodarce planowej zapotrzebowanie na pieniądz jest określane przez zadania produkcyjne regulowane centralnie i wyrażone w wymiarze fizycznym. Zadania te determinują realny obrót gospodarczy, który wymaga określonej ilości pieniądza do swego obsłużenia. Emisja pieniądza musi być zatem podporządkowana programowi produkcji. Mówiąc inaczej, w gospo­darce planowej kreacja pieniądza następuje na podstawie kredytowania pro­dukcji.

Przedsiębiorstwa otrzymują pieniądze potrzebne na opłacenie przydzie­lonych czynników produkcji oraz pokrycie kosztów zbytu gotowych wyro­bów, wszystko w formie kredytu bankowego. Pieniądze te wpisywane są na ich dobro na ich rachunkach w banku państwa. Od chwili uruchomienia kredytu przedsiębiorstwa mogą dysponować przydzielonymi pieniędzmi, po­krywając należności za dostawy od innych przedsiębiorstw oraz dokonując wypłat na rzecz swoich pracowników. W ten sposób kreowany za pomocą techniki kredytowej pieniądz dostaje się do obiegu. Nietrudno zauważyć, że ta technika emisyjna ma na celu rzeczywiście bezpośrednie dostarczenie przedsiębiorstwom niezbędnej ilości środków płatniczych potrzebnych do zrealizowania planowych zadań produkcyjnych. Mówiąc inaczej, popyt na pieniądz w gospodarce planowej jest określony przede wszystkim przez plan produkcji. Dotyczy to przede wszystkim działalności eksploatacyjnej przed­siębiorstw. Działalność inwestycyjna bowiem może być w gospodarce plano­wej finansowana z dotacji budżetowych otrzymywanych za darmo. Nie wyklucza to naturalnie możliwości kredytowania inwestycji na podstawie nadwyżki budżetowej formowanej z wpłat podatku obrotowego[3].

Likwidacja pieniądza kreowanego na zasadzie emisji kredytowej następuje w momencie spłaty kredytu. Oznacza to, że wycofywanie pieniądza z obiegu może nastąpić tylko w wyniku spłaty kredytu. Gdy np. przedsiębiorstwa otrzymują pieniądze na sfinansowanie określonej produkcji, to powrót tych pieniędzy do banku emisyjnego może nastąpić dopiero po sprzedaży ich wyrobów. Jeśli jednak przedsiębiorstwa nie będą w stanie sprzedać całej swojej produkcji, a ich działalność będzie kontynuowana, wysokość udzielanych im kredytów bę­dzie przekraczała kwoty spłat. Powstała stąd różnica odpowiadająca przyro­stowi ich zadłużenia netto będzie stanowiła przyrost zasobów pieniężnych[4].

Przyrost ten może przekształcić się w nadwyżkę pieniądza w obiegu, której nie będzie można wycofać. System kredytowego pieniądza papierowego w odróżnieniu od pieniądza manipulowanego nie zawiera mechanizmu, który pozwalałby na wycofywanie jego nadwyżki z obiegu.

Dla ścisłości należy dodać, że jakkolwiek emisja kredytowa jest podsta­wowym źródłem kreacji pieniądza w gospodarce planowej, to nie jest to źródło wyłączne. Dodatkowym źródłem kreacji pieniądza jest dopływ dewiz, będący rezultatem wymiany międzynarodowej. Przedsiębiorstwa eksportują­ce będą otrzymywały zapłatę w walucie krajowej. Odpowiednikiem tych płatności będzie wzrost rezerw dewizowych na rachunku aktywów banku państwa. Wypłaty te będą więc miały charakter dodatkowej emisji, ponieważ nie będą się łączyły ze zmniejszeniem się ilości pieniądza na jakimś innym rachunku, lecz będą odpowiadały przyrostowi składników majątkowych ban­ku państwa[5]. To samo dotyczy skupu dewiz lub złota od obywateli. Likwida­cja pieniądza kreowanego na podstawie dopływu dewiz będzie następowała, gdy przedsiębiorstwa będą płaciły walutą krajową za dostawy z importu oraz przy sprzedaży dewiz obywatelom. Będzie to związane ze zmniejszaniem się aktywów banku państwa.

W celu lepszego zobrazowania mechanizmu emisyjnego gospodarki pla­nowej najlepiej będzie posłużyć się schematem bilansu banku państwa[6], którego lewa strona informuje, na jakiej podstawie pieniądz jest kreowany, prawa natomiast określa ilość pieniądza w obiegu.

Schemat bilansu banku państwa

Aktywa

  1. Złoto i dewizy.
  2. Gotówka w skarbcu.
  3. Krótkoterminowe kredyty dla przedsiębiorstw.

Pasywa

  1. Gotówka w cyrkulacji.
  2. Depozyty przedsiębiorstw.
  3. Depozyty budżetowe (rachunek skarbu państwa).
  4. Nadwyżka budżetowa (kapitał).

Z przedstawionego schematu wynika, że aby zorientować się, jak nastę­puje emisja pieniądza, wystarczy wiedzieć, w jaki sposób powoływane są do życia dwa podstawowe rodzaje aktywów banku państwa: złoto i dewizy oraz krótkoterminowo kredyty dla przedsiębiorstw. Mechanizm formowania tych aktywów został w ogólnych zarysach przedstawiony wcześniej. Natomiast od strony techniki bankowej działa on w sposób następujący. Udzielenie przez bank krótkoterminowych kredytów przedsiębiorstwom znajdzie odbicie w je­go bilansie przede wszystkim jako wzrost krótkoterminowego kredytu po stronie aktywów, któremu odpowiada taki sam wzrost na rachunku depozytów przedsiębiorstw po stronie pasywów. Nowy pieniądz może być wydany w jeden z trzech sposobów.

Po pierwsze, przedsiębiorstwa mogą użyć kredytu na zakup przydzielonych środków produkcji od innych przedsiębiorstw. Nie zmieni to nic w bilansie banku państwa, ponieważ depozyt sprzedawców zwiększy się o taką samą sumę, o jaką zmniejszy się depozyt nabywców. Rachunek depozytów przedsiębiorstw jako pozycja pasywów w bilansie banku nie zmieni się.

Po drugie, przedsiębiorstwa mogą zużyć otrzymane pieniądze na pokrycie swoich zobowiązań względem budżetu państwa, wy­nikających z tytułu podatku obrotowego. W takim wypadku zmniejszy się rachunek depozytów przedsiębiorstwa, natomiast wzrośnie o taką samą kwotę nadwyżka budżetowa, która w gospodarce planowej ma charakter akumulacji kapitałowej[7]. Znajdzie to odbicie w odpowiednich pozycjach bilansu banku państwa.

Wreszcie po trzecie, przedsiębiorstwa będą mogły użyć uzyskanych na podstawie kredytu pieniędzy na wypłacenie wynagrodzeń swoim pracow­nikom. Będzie to wymagało konwersji części ich depozytów bankowych w pieniądz gotówkowy. Spowoduje to dopływ dodatkowej gotówki do obiegu kosztem spadku gotówki znajdujących się w sejfach banku państwa lub przez wydrukowanie dodatkowej ilości biletów bankowych. W bilansie banku centralnego po stronie pasywów zmniejszy się w rezultacie rachunek depo­zytów przedsiębiorstw, wzrośnie natomiast rachunek gotówki w cyrkulacji. Podobnie może wzrosnąć każda pozycja pasywów w bilansie banku państwa w wyniku zwiększenia zapasów złota i dewiz.

Szczególną pozycję pasywów w bilansie banku państwa w gospodar­ce planowej stanowi nadwyżka budżetowa, będąca nadwyżką dochodów nad wydatkami państwa. Są to oszczędności państwa, które przede wszyst­kim przeznaczone są na finansowanie programu inwestycyjnego, przy czym z punktu widzenia systemu monetarnego jest w zasadzie rzeczą obojętną, czy finansowanie to odbywa się w formie dotacji budżetowych, czy też za pośred­nictwem kredytowania inwestycji. W jednym i drugim wypadku oszczędności muszą odpowiadać przy danych cenach środków produkcji uprzednio zapla­nowanym realnym rozmiarom akumulacji. W gospodarce planowej nadwyż­ka budżetowa ma charakter trwałych i celowo tworzonych rezerw pienięż­nych, stanowiących największą część zasobów pieniężnych banku państwa. Oprócz funkcji finansowania inwestycji przypada jej w udziale również funkcja głównego czynnika równoważącego krótkoterminowe operacje kre­dytowe tego banku[8].

W gospodarce planowej, jeśli pominąć bilon, pieniądz może występować pod dwiema postaciami: w formie biletów bankowych, czyli pieniądza go­tówkowego, oraz w formie wkładów na rachunkach bankowych, czyli pienią­dza bankowego. Tym dwom rodzajom pieniądza odpowiadają dwie sfery obiegu: sfera obiegu gotówkowego i sfera obiegu bezgotówkowego. Pierwsza sfera obejmuje transakcje angażujące gospodarstwa domowe, a więc tran­sakcje dokonywane na detalicznym rynku dóbr konsumpcyjnych. Przedsię­biorstwa wypłacają pracownikom pensje w gotówce, która wraca do nich z powrotem w zamian za sprzedane towary. Druga sfera obejmuje transakcje pomiędzy przedsiębiorstwami, które jakkolwiek wiążą się z przepływami pieniądza – nie wymagają gotówki. Wzajemne dostawy pomiędzy przedsię­biorstwami regulowane są centralnie za pomocą systemu rozdzielnictwa. Na tej podstawie przedsiębiorstwa otrzymują odpowiednią ilość pieniędzy po­trzebną do sfinansowania tych dostaw.

Przydział pieniędzy przyjmuje postać wpisu odpowiedniej kwoty na dobro przedsiębiorstwa na jego rachunku w banku. Następnie rachunki bankowe przedsiębiorstw są odpowiednio obcią­żane lub uznawane na podstawie dowodu dostawy. W rezultacie rachunek odbiorcy jest pomniejszany o odpowiednie kwoty, natomiast rachunek do­stawcy jest powiększany o te same kwoty. Również rozliczenia przedsię­biorstw z budżetem państwa mogą odbywać się w trybie bezgotówkowym. Występowanie w gospodarce planowej dwóch sfer obiegu pieniądza nie wyklucza możliwości konwersji pieniądza bankowego w gotówkowy i vice versa. Konwersja pieniądza bankowego w gotówkowy jest centralnie kontro­lowana głównie za pomocą planowania zatrudnienia i funduszu płac. Mówiąc ściślej, przedsiębiorstwa mogą w zasadzie przekształcać swoje wkłady ban­kowe w pieniądz gotówkowy jedynie do wysokości przydzielonego przez CP funduszu płac. Równocześnie zaś gospodarstwa domowe dokonują zakupów na rynku, w wyniku czego spływający na rachunki przedsiębiorstw pieniądz gotówkowy przekształca się w pieniądz bankowy, który na powrót może przejść do sfery obrotu bezgotówkowego.

W gospodarce planowej pieniądz papierowy może występować pod po­stacią pieniądza gotówkowego i bezgotówkowego. Dlatego przytoczone wy­żej wywody na temat kreacji pieniądza papierowego uwzględniają całość jego zasobów bez podziału na dwa jego rodzaje. Byłoby to zresztą niecelowe, ponieważ są to tylko dwie różne formy tego samego pieniądza kreowanego na zasadzie kredytu. Mechanizm emisji kredytowej sam przez się nie przesą­dza o podziale pieniądza na gotówkowy i bankowy. Podział ten jest określony poza systemem monetarnym przez plany produkcji i plany zatrudnienia.


[1] Por. Z. Fedorowicz, Podstawy teorii pieniądza w gospodarce socjalistycznej, Warszawa 1975, s. 96 i in.

[2] Ibidem, s. 89.

[3] Por. M. Kucharski, Pieniądz, dochód, proporcje wzrostu, Warszawa 1972, s. 50, 67.

[4] Por. I. Fisher, The Theory oflnterest, New York 1954, s. 66.

[5] Por. Z. Fedorowicz, op. cit., s. 137.

[6] Por. M. Kucharski, op. cit., s. 13, 67, 70-71; Z. Fedorowicz, op. cit., s. 136, 149, 164; F. Holzman, Soviet Inflationary Pressure 1928-1957, Quarteiiy Journal of Economics, 1960, vol. 74, May, s. 178.

[7] Por. M. Kucharski, op. cit., s. 67, 68.

[8] Por. Z. Fedorowicz, op. cit., s. 136 i in.; F. Holzman, op. cit., s. 179.

Przykładowy wstęp pracy dyplomowej

WSTĘP

Jednym z podstawowych zadań dyrektora finansowego w przedsiębiorstwie jest prowadzenie polityki finansowej tak, aby zachować równowagę finansową. Decyduje ona w znacznym stopniu o sukcesie, bądź porażce przedsiębiorstwa na rynku. Zacho­wanie równowagi finansowej jest niezmiernie istotne w okresie dekoniunktury gospo­darczej, w którym procesy zarządzania przedsiębiorstwem komplikują się, zapotrzebo­wanie na produkty spada, a wiele firm wykazuje niedobór gotówki. W warunkach zmieniającego się rynku, wzrostu niepewności i ryzyka mogą pojawić się zatory płatni­cze. Szczególnego znaczenia nabiera wówczas posiadanie niezbędnego poziomu kapita­łu obrotowego netto i zdolności do jego uzupełniania.

Właściwy poziom tego kapitału ułatwia zachowanie płynności finansowej w krót­kim okresie i wypłacalności w okresie dłuższym, a jednocześnie pozwala na uzyskanie relatywnie wysokiej stopy zwrotu z kapitału. Poziom kapitału obrotowego netto musi być skorelowany z zapotrzebowaniem na ten kapitał. Można zatem przyjąć, iż znajo­mość poziomu kapitału obrotowego netto oraz zapotrzebowania na ten kapitał jest nie­zbędnym warunkiem elastycznego zarządzania firmą.

Celem niniejszej pracy jest pokazanie sposobów ustalania zapotrzebowania na ka­pitał obrotowy netto i określenie źródeł pokrycia tego zapotrzebowania.

Praca składa się z trzech rozdziałów.

W pierwszym z nich wyjaśnione zostało pojęcie kapitału obrotowego netto, spo­soby ustalania poziomu tego kapitału oraz przesłanek, które warunkują potrzebę posia­dania tego kapitału przez przedsiębiorstwo.

W drugim rozdziale pracy zawarte zostały sposoby ustalania zapotrzebowania na kapitał obrotowy netto. Pokazano ustalanie tego zapotrzebowania na moment sporzą­dzenia sprawozdania finansowego oraz metody ustalania prognozowanego zapotrzebo­wania w wyniku zmian sprzedaży i zmian polityki finansowej przedsiębiorstwa.

Rozdział trzeci zawiera wyniki badań własnych dotyczące poziomu kapitału obro­towego netto i zapotrzebowania na niego w Spółce Alfa w latach 1998-2003.Do obli­czeń wykorzystano metody zaprezentowane w poprzednim rozdziale.

W zakończeniu zawarte zostały ustalenia i wnioski, jakie nasunęły się Autorce w toku realizacji pracy.

Struktura produkcji sektora produkcyjnego

Podstawy planowania produkcji środków produkcji

W gospodarce planowej struktura produkcji sektora wytwarzającego środki produkcji jest zdeterminowana przez ilościowo-asortymentowy plan produ­kcji konsumpcyjnej oraz przez plan inwestycji. Mówiąc ściślej, CP jako jedyny ośrodek dyspozycji gospodarczej, dokonując wyboru struktury produ­kcji rynkowej i kierunków inwestowania, w istocie decyduje równocześnie o strukturze produkcji środków produkcji. Tak więc, o ekonomicznej wydaj­ności sektora produkcyjnego przesądza trafność decyzji rynkowych oraz trafność doboru przedsięwzięć inwestycyjnych.

Podporządkowanie struktury produkcji dóbr kapitałowych planowi pro­dukcji dóbr konsumpcyjnych jest oczywiste. Środki produkcji są przerabiane na środki spożycia i wytwarzanie określonych rodzajów dóbr konsumpcyj­nych jest niemożliwe bez użycia odpowiednich rodzajów dóbr produkcyj­nych. Dlatego produkcji określonej ilości konkretnych dóbr konsumpcyjnych musi odpowiadać produkcja odpowiednich ilości wyspecjalizowanych środ­ków produkcji. To samo dotyczy dóbr inwestycyjnych.

Dobra inwestycyjne stanowią tę część środków produkcji, które są prze­znaczone na rozszerzenie i modernizację mocy produkcyjnych zainstalowa­nych w poszczególnych przedsiębiorstwach, czyli na realizację inwestycji brutto. Plan inwestycji brutto, który obejmuje przyszłe konkretne przedsię­wzięcia inwestycyjne, określa zapotrzebowanie na dobra inwestycyjne, nie­zbędne do realizacji tych przedsięwzięć. Mówiąc inaczej, wynikający z pro­gramu inwestycyjnego ilościowo-asortymentowy plan produkcji dóbr in­westycyjnych, stanowi konkretyzację planu inwestycyjnego, a jednocześnie przesądza o jego wykonalności. W tym punkcie najsilniej uwidacznia się ścisły związek pomiędzy makro- i mikroekonomicznymi aspektami gospo­darowania, które posługuje się planowaniem. Plan inwestycji, który jest związany przede wszystkim z makroekonomiczną stroną gospodarowania, powiązany jest ściśle z ilościowo-asortymentowym planem produkcji środ­ków wytwarzania, który ucieleśnia mikroekonomiczną stronę gospodarowa­nia. Cykle poszczególnych przedsięwzięć inwestycyjnych mogą być różne.

Jedne zamykają się w granicach jednego roku, inne wymagają kilku, a jeszcze inne kilkunastu lat, ale żadna inwestycja nie może być zrealizowana bez bieżącej produkcji dóbr inwestycyjnych. Tworzenie nowych mocy produkcyj­nych, które następuje w wyniku inwestycji, dokonuje się dzięki bieżącemu wykorzystaniu istniejących mocy produkcyjnych. Tak więc nawet inwestycje 0 najdłuższym cyklu mogą być realizowane tylko przez bieżącą produkcję konkretnych dóbr inwestycyjnych, które w gospodarce planowej ujęte są w ilościowo-asortymentowym planie produkcji sektora produkcyjnego. Innej drogi nie ma. Dlatego spotykane niekiedy przeciwstawianie planowania dłu­gofalowego związanego z inwestycjami, czyli procesem tworzenia nowych mocy produkcyjnych, planowaniu krótkofalowemu, które związane jest z wy­korzystaniem istniejących mocy produkcyjnych, pozbawione jest ekonomi­cznego znaczenia[1].

Gospodarowanie bez względu na formy, jakie przyjmu­je, jest działalnością konkretną, dlatego związany z mikroekonomią plan struktury produkcji nie przeciwstawia się związanemu z makroekonomią planowi wielkości produkcji społecznej, lecz jest jego konieczną konkretyza­cją. W praktyce nie można makroekonomii przeciwstawiać mikroekonomii i uważać, że mogą one egzystować niezależnie od siebie, są to bowiem „dwie strony tego samego medalu”, który nazywa się gospodarowaniem.

Abstrahując od trudności technicznych, planowanie struktury produkcji środków wytwarzania w gospodarce planowej nie przedstawia koncepcyjnie zbyt skomplikowanego problemu. Jeśli istnieje szczegółowy plan produ­kcji dóbr konsumpcyjnych oraz szczegółowy plan inwestycji, to plan pro­dukcji dóbr kapitałowych wynika z nich niejako automatycznie. Nie trzeba chyba dodawać, że ze względu na powiązania z planem produkcji rynkowej i planem akumulacji struktura produkcji sektora produkcyjnego musi być również planowana w odstępach rocznych.

Problem powstaje jednak wówczas, gdy CP musi zdecydować, które rodzaje środków produkcji wyprodukować w kraju, a które mają być wytwo­rzone za pośrednictwem handlu zagranicznego. Dotyczy to oczywiście tych środków produkcji, które taką alternatywę dopuszczają. Ekonomicznym kry­terium wyboru jednej z tych alternatyw może być tylko ich względna opła­calność. To znaczy wybór może jedynie wynikać z porównania ilości i jakości środków, które trzeba zaangażować w obu wypadkach dla zdobycia tej samej ilości wyspecjalizowanych środków produkcji. I jeśli pominąć względy poza­ekonomiczne, wybór narzuci się sam z tego porównania.

Problem, przed jakim w związku z tym stoi CP, polega na tym, że w gospodarce planowej nie można dysponować miarodajnymi wskaźnikami, na podstawie których dałoby się ustalić rzeczywistą opłacalność każdej z al­ternatyw. Jak była wcześniej o tym mowa, w gospodarce planowej nie istnieją ceny rynkowe, a w szczególności cen takich nie mają środki produkcji. Ustalane arbitralnie ceny środków produkcji mają raczej znaczenie obrachun­kowe, ponieważ w gospodarce planowej dostawy pomiędzy przedsiębior­stwami dokonywane są na podstawie przydziałów, określonych w wymiarze fizycznym. Nie są to więc ceny, które informowałyby na bieżąco, jaki jest rzeczywisty alternatywny koszt wyprodukowania i dostarczenia poszczegól­nych rodzajów dóbr kapitałowych.

Jeśli się zważy, że CP musi wziąć pod uwagę miliony dóbr, używanych w gospodarce narodowej jako środki produ­kcji, to trudno sądzić, by bez cen rynkowych mógł się on dostatecznie dokładnie orientować w rzeczywistych alternatywnych kosztach ich uzyska­nia w danym momencie. Drugim wskaźnikiem, który jest niezbędny do określenia rzeczywistej opłacalności handlu zagranicznego, a którym CP nie może dysponować, jest – jak wiadomo z wcześniejszych wywodów – realny kurs waluty krajowej. Bez tego wskaźnika nie można należycie ocenić rze­czywistych warunków handlu z zagranicą. Innymi słowy, bieżąca ocena rzeczywistej opłacalności handlu zagranicznego, która wymaga uwzględnie­nia wielu różnych dóbr, jest praktycznie niemożliwa bez cen rynkowych i bez realnego kursu waluty krajowej[2].

Dlatego stając przed alternatywą produkcji środków produkcji bezpośrednio w kraju czy za pośrednictwem handlu za­granicznego, CP będzie zmuszony oprzeć swój wybór w większym lub mniejszym stopniu na przesłankach arbitralnych, narażając się tym samym w większym stopniu na możliwość podjęcia błędnych decyzji.

Zasada planowania w gospodarce opartej na centralizacji decyzji eko­nomicznych zakłada kompleksowość w rozwiązywaniu problemów gospo­darowania społecznego. Oznacza to, że planowe regulowanie wszystkich przejawów tego gospodarowania musi odnosić się do tych samych odcinków kalendarzowego czasu. Planowanie produkcji w sektorze konsumpcyjnym i produkcyjnym nie może stanowić wyjątku. Plany obu tych sektorów mu­szą być opracowywane dla tych samych odcinków czasu. Ta jednolitość planowania stwarza problem synchronizacji produkcji środków wytwarzania względem produkcji dóbr konsumpcyjnych. Chodzi o to, że produkcja tych pierwszych musi wyprzedzać w pewnym sensie produkcję środków spożycia tak, by w momencie rozpoczęcia ich fabrykacji istniał odpowiedni zapas środków produkcji. Mówiąc inaczej, wyprzedzenie wytwarzania środków produkcji musi być na tyle duże, by starczyło czasu na dostarczenie ich w odpowiedniej ilości i asortymencie, zanim ruszy produkcja wytwarzanych za ich pomocą dóbr konsumpcyjnych. Otóż, w gospodarce planowej rozwią­zanie problemu takiej synchronizacji może przysparzać w pewnych wypad­kach poważnych trudności.

Problem synchronizacji powstaje z chwilą, gdy przesunięcia w popy­cie rynkowym wymagają wprowadzenia zmian w planie następnego okresu w porównaniu z planem okresu bieżącego[3].

Czyli ma to miejsce wówczas, gdy zmiany produkcji rynkowej wymagają wyspecjalizowanych środków produkcji, które nie są bieżąco produkowane. W takim wypadku potrzebne jest zsynchronizowane wyprzedzenie przy produkcji tych środków. Jednakże w gospodarce planowej synchronizacja ta jest trudna do przeprowadzenia, ponieważ nie da się tu uniknąć jednolitości okresów planowania, która wynika z centralizacji decyzji i koniecznej kompleksowości planowania. Ta jednoli­tość okresów planowania powoduje, że wszystkie przedsiębiorstwa muszą w jednakowych odstępach czasu wprowadzać zmiany w swojej produkcji, tzn. na początku nowego okresu planowego. Gdy więc przesunięcia rynkowe wywołują konieczność zmian w produkcji dóbr konsumpcyjnych, odpowia­dające im konieczne zmiany w produkcji wyspecjalizowanych środków pro­dukcji muszą następować jednocześnie. Nie ma tu miejsca na konieczne wyprzedzenie.

Powstaje zatem kwestia, co robić z mocami produkcyjnymi, które plan przeznaczył do produkcji nowych dóbr konsumpcyjnych. Nie mogą być one użyte od początku okresu planowego do produkcji tych dóbr, ponieważ dopiero od tej chwili rozpocząć się może produkcja potrzebnych środków wytwarzania. Czas czekania wywołany koniecznością wyprodukowania od­powiedniego zapasu tych środków może być dłuższy lub krótszy w zależności od tego, czy może on być wykonany za pomocą istniejących mocy produkcyj­nych, czy też wymaga inwestycji. W każdym razie rozpoczęcie produkcji nowych asortymentów dóbr konsumpcyjnych ulegnie przesunięciu. Aby nie dopuścić do przestoju mocy produkcyjnych przeznaczonych do tego celu, CP może wybrać jedną z możliwości.

Po pierwsze, może wstrzymać produkcję aż do chwili dostarczenia potrzebnych środków produkcji. Mogłoby to jednak prowadzić do okresowego bezrobocia, co byłoby sprzeczne z podstawowym postulatem gospodarki planowej. Po drugie, może zarządzić kontynuację produkcji, która jest możliwa ze względu na istniejące zapasy środków produkcji. To wprawdzie zapobiegałoby bezrobociu, ale mogłoby być sprzeczne z logiką gospodarowania. Mogłoby się bowiem okazać, że wyproduko­wane w ten sposób dobra nie są nikomu potrzebne. Wreszcie po trzecie, CP może zaopatrywać przedsiębiorstwa w potrzebne środki produkcji w drodze zakupów zagranicznych aż do czasu uzyskania ich ze źródeł krajowych. Aby to mogło nastąpić bez dłuższego czekania, kraj musi dysponować odpowied­nimi rezerwami dewiz. W przeciwnym bowiem razie oczekiwanie na dostawy z importu może okazać się nieuniknione, podobnie jak w przypadku dostaw krajowych. Okres oczekiwania będzie tu określony przez czas potrzebny do zdobycia dewiz, który z reguły pokrywa się z czasem potrzebnym do wypro­dukowania odpowiednich towarów i sprzedania ich za granicą. Jeśli bowiem wykluczyć kredyty zagraniczne, jedynym sposobem zdobywania dewiz w go­spodarce planowej jest eksport.

Dla kontrastu warto może dodać, że jakkolwiek problem synchronizacji produkcji występuje również w gospodarce zdecentralizowanej, to jednak wiele wskazuje na to, że można łatwiej sobie z nim radzić. Decentralizacja decyzji umożliwia bardziej elastyczne dostosowanie się do zmian. Przedsię­biorstwa nie muszą oczekiwać z tym do nowego okresu planowego, mogą natomiast wprowadzać przesunięcia w strukturze produkcji w chwili, którą uznają za bardziej stosowną. Decentralizacja umożliwia specjalizację prze­widywań, co stwarza szansę lepszych i gorszych przewidywań. Istnieje zatem możliwość, że niektórzy producenci środków produkcji będą lepiej przewi­dywali od innych, przygotowując na czas odpowiedni zapas potrzebny do pokrycia nowego zapotrzebowania wyspecjalizowanych środków produkcji. Wreszcie, w zdecentralizowanej gospodarce przedsiębiorstwa w wielu wy­padkach mogą zaopatrywać się w potrzebne do sfinansowania niezbędnego importu dewizy w drodze wymiany waluty krajowej na potrzebne waluty zagraniczne. Skraca to okres oczekiwania na dostawy z importu.

Metoda bilansowa

Najbardziej odpowiadającą potrzebom gospodarki planowej techniczną me­todą planowania struktury produkcji w sektorze wytwarzającym środki pro­dukcji jest metoda bilansowa. Polega ona na szczegółowym bilansowaniu zapotrzebowania na poszczególne wyspecjalizowane środki produkcji z mo­żliwymi ich dostawami, z uwzględnieniem źródeł krajowych i zagranicznych. Niezastępowąlna przydatność tej techniki w gospodarce planowej opiera się na co najmniej dwóch przesłankach. Po pierwsze, umożliwia ona planowanie zadań produkcyjnych sektora wytwarzającego środki produkcji oraz plano­wanie ich rozdziału w wymiarze fizycznym. A o to właśnie chodzi w gospo­darce planowej, gdzie planowanie w jednostkach naturalnych nie ma alterna­tywy[4], ponieważ CP kontroluje jednocześnie całość zapotrzebowania na środki produkcji, jak i całą ich produkcję; zarówno wykonywaną bezpośred­nio w kraju, jak i za pośrednictwem handlu zagranicznego. Po drugie, metoda bilansowa zapewnia niezbędną konkretność planowania struktury produk­cji środków produkcji. Alternatywna metoda input-output, która zresztą też polega na bilansowaniu, nie może mieć zastosowania w praktycznym gospo­darowaniu, gdyż jest ona za mało konkretna. Operuje bowiem nie konkretny­mi dobrami, lecz wiązkami dóbr łączonymi w taki sposób, by być na tyle znaczącymi, na ile pozwala statystyka i wymogi liczenia[5].

Dla metody bilansowej, jakkolwiek bardzo prostej i nie wymagającej wyrafinowanych metod rachunkowych, angażuje się ogrom prac technicznie wykonawczych pochłaniających wiele czasu. Trzeba bowiem zestawić listę potrzebnych wyrobów, z których każdy musi być zdefiniowany, z uwzględ­nieniem jego technicznych, handlowych i geograficznych odrębności[6]. Ozna­cza to zestawienie milionów pozycji, z których każda musi obejmować sposoby zbilansowania z uwzględnieniem źródeł krajowych i zagranicznych. Wszystko to wymaga takiego skoordynowania ex ante w skali całej gospo­darki ze zwróceniem uwagi na wszelkie niezbędne szczegóły, by spływające środki produkcji zasilały gospodarkę w odpowiednim miejscu i czasie bez zahamowań i tarć. W przeciwnym bowiem razie nie da się zapobiec brakom zaopatrzeniowym na różnych odcinkach produkcji w czasie realizacji planu. Ogrom zadań planistycznych, jaki pozostaje do wykonania w związku z ko­niecznością stosowania metody bilansowej, budzi wątpliwości, czy CP byłby w stanie uwzględnić w swoich bilansach wszystkie bez wyjątku dobra, które mogą pełnić funkcje środków produkcji. Gdyby w rzeczywistości nie był w stanie tego przeprowadzić, znaczyłoby to, że część środków produkcji używanych w gospodarce byłaby produkowana poza zasięgiem jego faktycz­nej kontroli, co przy braku regulującego oddziaływania mechanizmu rynko­wego musiałoby przybierać cechy żywiołowości.

Narzędziem, bez którego metoda bilansowa planowania produkcji byłaby nie do pomyślenia, jest system norm określających zużycie poszczególnych wyspecjalizowanych środków produkcji na jednostkę gotowego wyrobu. Normy tworzące taki system muszą spełniać postulat jednolitości nie tylko dlatego, że samo pojęcie normy kryje w sobie myśl o unifikacji, ale przede wszystkim dlatego, że normy w gospodarce planowej są jednym z podstawo­wych instrumentów kontroli w rękach CP. Toteż jednakowe normy zużycia poszczególnych rodzajów środków produkcji muszą obowiązywać w skali całej gospodarki.

Najbardziej racjonalnym sposobem opracowywania norm byłoby oparcie ich na danych uzyskanych w drodze dokładnej analizy konkretnych procesów technologicznych. Największe szanse na właściwe przeprowadzenie analizy i zdobycie dokładnej wiedzy o tych procesach mają ludzie zatrudnieni w po­szczególnych przedsiębiorstwach. W przedsiębiorstwach bowiem następuje techniczna transformacja środków produkcji w wyroby gotowe, czyli tu jedynie można stwierdzić faktyczne ich zużycie. A zatem ludzie zatrudnie­ni w przedsiębiorstwach są najbardziej predestynowani do opracowywania norm.

Pomimo to możliwość zastosowania w gospodarce planowej tego sposobu postępowania jest z kilku powodów mało realna. Przede wszystkim nie ma prawdopodobnie dwóch przedsiębiorstw danej branży, które miałyby w danym momencie identyczne warunki produkcji. Stąd normy opracowane w różnych przedsiębiorstwach musiałyby się między sobą różnić. Przeczyło­by to zasadzie jednolitości norm, co jest wymogiem wynikającym z logiki gospodarki planowej. Okazałoby się bowiem, że to nie CP kontroluje gospo­darkę na odcinku wykorzystania środków produkcji, lecz poszczególne przed­siębiorstwa. Byłoby to nie do pogodzenia z zasadą centralnej dyspozycji ekonomicznej. Ponadto zasada jednolitości norm zmusiłaby CP do przekształ­cenia zróżnicowanych norm w normy jednolite. Inaczej mówiąc, trzeba byłoby przyjąć za podstawę norm zużycie przeciętne lub zużycie krańcowe. Wszystko to jednak mijałoby się z celem, ponieważ to samo można osiągnąć mniejszym nakładem pracy i czasu za pomocą statystycznej metody oblicza­nia norm. Nie wymaga ona przeprowadzania żmudnych badań w przedsię­biorstwach; wystarczą sprawozdania statystyczne, na podstawie których moż­na opracować na miejscu w centrali planującej jednolite normy dla całej gospodarki. Fakt, że opracowywanie norm statystycznych może się odbywać w centrali sprawia, że bardziej odpowiadają one potrzebom gospodarki pla­nowej[7].

Normy statystyczne nie mogą oczywiście dotyczyć nowo produko­wanych wyrobów. W tym wypadku normy zużycia mogą być opracowywane w dwojaki sposób. Mogą być one formowane na zasadzie analogii do tych samych wyrobów wytwarzanych za granicą lub do porównywalnych wyrobów produkowanych w kraju. Mogą być również określane na podstawie opinii i rad zespołów ekspertów. Tak więc postulat jednolitości systemu norm da się w go­spodarce planowej spełnić za pośrednictwem norm statystycznych, norm opra­cowanych na zasadzie analogii lub na podstawie orzeczeń ekspertów.

Podstawowym mankamentem jednolitych norm jest to, że nie mogą być one odbiciem konkretnych warunków produkcji, które występują w poszczególnych przedsiębiorstwach. Nie może to nie wpływać negatywnie na racjonalność gospodarowania środkami produkcji w gospodarce planowej. Różnorodność warunków produkcyjnych poszczególnych przedsiębiorstw w zestawieniu z uni­fikacją norm musi rodzić ujemne konsekwencje ekonomiczne. Jedne przedsię­biorstwa będą otrzymywały za duże przydziały, co przy braku kryteriów sukcesu rynkowego musi prowadzić do rozrzutnej gospodarki. Inne natomiast będą odczuwały braki w zaopatrzeniu, powodujące zakłócenia w rytmice produkcji. Tak więc przy globalnym zbilansowaniu zapotrzebowania na środki produkcji za pośrednictwem jednolitych norm na szczeblu CP zawsze może się zdarzyć, że jedne przedsiębiorstwa będą miały nadmiar, w innych natomiast zabrak­nie ich dla konkretnego zastosowania lub w konkretnej chwili.

Opracowanie systemu jednolitych norm zużycia środków produkcji z uwzględnieniem wszystkich możliwych ich zastosowań wymaga olbrzy­miego nakładu pracy i pochłania wiele czasu. Uzasadnia to wątpliwości, czy aktualizacja systemu norm może być dokonywana stosownie do zachodzą­cych zmian warunków produkcji, które mogą następować w kolejnych rocz­nych okresach planowania, w rezultacie innowacji. Jeśli w rzeczywistości weryfikacja norm nie mogłaby być skorelowana z kolejnymi planami i dany system norm obowiązywałby w kilku lub nawet kilkunastu rocznych okresach planowych, musiałoby dojść do tego, że w pewnym momencie normy stałyby się przestarzałe. Planowanie produkcji środków produkcji na podstawie prze­starzałych norm stwarzałoby szczególny rodzaj marnotrawstwa ograniczo­nych środków, taki mianowicie, który ma charakter a priori, ponieważ jest zawarty w samej procedurze planowania.

Jakkolwiek normy zużycia stanowią szkielet rachunków bilansowych, to jednak nie są one jedynym narzędziem bilansowania produkcji środków wytwarzania. W przypadku, gdy te ostatnie są produkowane za pomocą handlu zagranicznego, dodatkowo rolę tego narzędzia pełnią terms oftrade. Jeśli gospodarka planowa nie zaciąga per saldo kredytów zagranicznych, jedynym źródłem finansowania importu jest eksport. Otóż terms of trade określają siłę nabywczą eksportu. Mówiąc inaczej, określają w wymiarze fizycznym rozmiary eksportu, niezbędne do sfinansowania określonych roz­miarów importu. Z punktu widzenia bilansowej techniki planowania produ­kcji fakt, że terms of trade muszą pełnić funkcję narzędzia bilansowania, stanowi wysoce niesprzyjającą okoliczność. Terms oftrade są zmienną cza­sową i nie podlegają kontroli CP. Bilansowanie produkcji wytwarzanej za pośrednictwem handlu zagranicznego musi się więc opierać na terms oftrade, co do których oczekuje się, że utrzymają się w okresie planowym. Jeśli jednak w rzeczywistości nastąpią odchylenia od tych oczekiwań, zbilansowanie produkcji według planowych założeń nie będzie możliwe. Wpływ terms of trade stawia pod znakiem zapytania skuteczność planowania całej produkcji środków wytwarzania. W rzeczywistości nie da się mechanicznie oddzie­lić produkcji za pomocą handlu zagranicznego od produkcji wykonywanej w kraju. Dlatego wywołane niezależnością i zmiennością terms of trade trudności w utrzymaniu planowanych relacji bilansowych, odnoszące się do importowanych środków produkcji, muszą oddziaływać negatywnie na bilan­sowanie całej ich produkcji.

Planowanie produkcji środków wytwarzania ma charakter wtórny, ponie­waż zapotrzebowanie na te środki wynika z planu produkcji dóbr konsump­cyjnych oraz z programu inwestycyjnego. Planując inwestycje oraz produkcję sektora konsumpcyjnego, CP kontroluje całość zapotrzebowania na środki produkcji. Dlatego stosowanie metody bilansowej przy planowaniu ich pro­dukcji koncepcyjnie wydaje się rzeczą prostą i oczywistą. Skoro zapotrzebo­wanie na środki produkcji jest określone, należy je tylko zbilansować przez produkcję (bezpośrednią i za pośrednictwem handlu zagranicznego) odpo­wiedniej ilości określonego rodzaju środków wytwarzania, by cały plan produkcji i plan inwestycji stały się wykonalne. W rzeczywistości gospodar­czej występują jednak zawsze pewne tarcia i nie wszystko przebiega tak gładko, jakby to mogło wynikać z przedstawionej koncepcji. Planowanie za pomocą bilansowania tarć tych nie uwzględnia. Opiera się ono na założeniu stałości oczekiwanych warunków produkcji, co przesądza o jego statycznym charakterze. Zastosowanie do dynamicznej z natury rzeczywistości musi ujawniać poważne niedostatki. W rzeczywistości bowiem warunki produ­kcji ulegają nieustannym przekształceniom spowodowanym przez nie dające się kontrolować z pozycji CP czynniki.

Konieczność importowania pewnej ilości środków produkcji poddaje warunki ich wytwarzania wpływowi nie­kontrolowanych czynników zewnętrznych. Nie dające się kontrolować zmia­ny terms of trade, o których była już mowa wyżej, przekształcają warunki produkcji realizowanej za pośrednictwem handlu zagranicznego. Podobnie mogą oddziaływać zakłócenia w transporcie morskim spowodowane odchy­leniami od normalnego układu warunków atmosferycznych. Również we­wnętrzne warunki produkcji krajowej mogą się zmieniać przez czynniki niezależne. Mogą to być klęski nieurodzaju, klęski żywiołowe, awarie me­chanizmów, epidemie chorób ludzi i zwierząt czy inne zdarzenia losowe, które odbijają się negatywnie na gospodarce. Wszystkie te wydarzenia mogą prowadzić do odchyleń rzeczywistych warunków wytwarzania od warunków oczekiwanych, na których oparte zostały rachunki bilansowe. Jeśli to nastąpi, utrzymanie relacji bilansowych założonych w planie staje się niemożliwe, co z kolei czyni plan produkcji sektora konsumpcyjnego oraz plan inwestycji niewykonalnymi.

Widoczne braki metody bilansowej rodzą pewne pomysły mające na celu jej usprawnienie. Sprowadzają się one w zasadzie do jednego postulatu, mianowicie: zamiast zakładać całkowitą zbieżność bilansowanych wielkości, metoda bilansowa powinna zakładać świadome operowanie niezbieżnościami. Znaczy to, że powinna ona stwarzać masy manewrowe sukcesywnie rozdysponowywane w zależności od przebiegu wykonania planu produkcji[8].

Spróbujmy się nad tym zastanowić. Przede wszystkim uwaga natury zasad­niczej. Utrzymywanie mas manewrowych w celu ich wykorzystania stosow­nie do rozwoju wypadków przeczy zasadzie planowania. Planuje się przecież po to, by określić wszystkie przyszłe posunięcia; jeśli się natomiast zakłada, że posunięcia te mają zależeć od rozwoju przyszłych wydarzeń, utrzymywa­nie kosztownego aparatu planowania staje się bezcelowe. Dalej, utrzymywa­nie mas manewrowych oznacza faktyczne wycofanie z produkcji pewnej ilości środków i przetrzymywanie ich w postaci rezerw. Może to w wielu wypadkach prowadzić do naruszenia podstawowej zasady gospodarki plano­wej, jaką jest ciągłość pełnego zatrudnienia. Wreszcie powstaje problem, co zrobić z masami manewrowymi, których nie będzie można wykorzystać. Dotyczy to głównie wyspecjalizowanych środków produkcji, które egzys­tują w konkretnych formach materialnych, wskutek czego nadają się tylko do konkretnych zastosowań. Otóż tego rodzaju rezerwy również podlega­ją wpływowi zmian, które niesie czas. Postęp techniczny i zmiany potrzeb konsumentów wymagają ciągle nowych form wyspecjalizowanych środków produkcji.

Nikt oczywiście nie jest w stanie przewidzieć wszystkich skutków swoich decyzji produkcyjnych; decyzje te, jak wiadomo, podejmowane są w warun­kach niepewności. Zmniejszenie ujemnych skutków, które mogą stąd wyni­kać dla gospodarki ludzkiej, leży w szybkim i elastycznym dostosowywaniu się do zmian, które te warunki tworzą. W gospodarce planowej spełnienie tego warunku natrafia na poważne trudności. Planowanie bowiem wyklucza ela­styczność, gdyż dostosowanie produkcji do zachodzących zmian może nastę­pować tylko w określonych odstępach czasu[9]. W tej sytuacji jedyną formą rezerw, które mają realne znaczenie, są zapasy wymienialnych walut zagra­nicznych. To jednak wymaga wysokiej sprawności ekonomicznej całej go­spodarki oraz dodatniego bilansu płatniczego w wymianie z zagranicą.

Na zakończenie tych wywodów należy jeszcze zwrócić uwagę na pewną istotną konsekwencję stosowania metody bilansowej w planowaniu produ­kcji. Stosowanie tej metody skłania planistów do myślenia kategoriami celów.

Staje się to oczywiste, jeśli się zważy, że realizacja celów planowych w dzie­dzinie produkcji środków wytwarzania jest koniecznym warunkiem utrzyma­nia ustalonych uprzednio relacji bilansowych. Utrzymanie tych relacji decy­duje z kolei o wykonalności całego planu produkcji i planu inwestycji. Narzuca to dążenie do realizacji celów planowych za wszelką cenę. Rozumo­wanie kategoriami celu, właściwe raczej dla myślenia inżynierskiego, jest niebezpieczne dla myślenia ekonomicznego. Prowadzi bowiem do wypacze­nia i atrofii tego myślenia, dla którego bardziej typowe jest rozumowanie kategoriami kosztu. Warto jednak pamiętać, że zanik właściwego myślenia ekonomicznego może okazać się zgubny dla gospodarki społecznej.


[1] Por. P. Wiles, Cost Inflation and the State of Economic Theory, Economic Journal, 1973, vol. 83, June, s. 390; N. Chamberlain, Public and Private Planning, New York 1965, s. 72.

[2] Por. B. Balasa, Growth Strategies in Semi-Industrial Countries, Quarterly Journal of Econo­mics, 1970, vol. 84, February, s. 41.

[3] Problem synchronizacji produkcji nie występuje, gdy zachowana jest ciągłość tego samego rodzaju produkcji lub gdy zmiany w jej strukturze następują z inicjatywy producentów, np. w wyniku postępu technicznego. W tym ostatnim wypadku producenci dysponują czasem do odpowiedniego przygotowania produkcji.

[4] Por. O. Lange, Zasady planowania gospodarczego, [w:] Pisma ekonomiczne i społeczne 1930-1960, Warszawa 1961, s. 184 i 204.

[5] Por. G. L. S. Shackle, Expectation, Enterprise and Profit, London 1970, s. 34.

[6] Ibidem.

[7] Por. K. Porwit, Zagadnienie rachunku ekonomicznego w planie centralnym, Warszawa 1964, s. 188-191.

[8] Por. C. Bobrowski, Plany wieloletnie: budowa i realizacja, [w:] Materiały do studiowania ekonomii politycznej socjalizmu, Warszawa 1964, s. 701.

[9] Por. O. Lange, Od buchalterii do matematyki, [w:] Materiały do studiowania…, s. 653.


Wiesław Samecki, Gospodarowanie za pomocą planowania. Analiza krytyczna, Acta Universitatis Wratislaviensis No 2262

Zasady określania płac nominalnych

W warunkach współczesnego świata płaca nie jest kategorią czysto ekonomi­czną. Jest to raczej kategoria socjoekonomiczna[26].

Dlatego stworzenie konsystentnej ekonomicznej teorii płac, która mogłaby być wykorzystana do celów planowania płac nominalnych, jest raczej niemożliwa[27]; w każdym razie wydaje się to niemożliwe przy obecnym stanie wiedzy. Niemniej jednak nauka ekonomii dostarcza pewnych wskazówek dotyczących czynników, które należy brać pod uwagę przy ustalaniu poziomu płac nominalnych. Następujące trzy można zaliczyć do podstawowych: zatrudnienie, wydajność pracy i ceny. Spróbujemy je omówić po kolei.

Podstawowym postulatem gospodarki planowej jest utrzymanie ciągłości pełnego zatrudnienia. Postulat ten ułatwia dostrzeganie zależności pomiędzy poziomem płac a rozmiarami zatrudnienia. W zmiennych warunkach gospo­darowania utrzymanie ciągłości pełnego zatrudnienia wymaga odpowiednich rozmiarów akumulacji niezbędnych do sfinansowania inwestycji dostarcza­jących nowych miejsc pracy. Płynie stąd wniosek, że poziom płac musi być dostosowany do zmiennych rozmiarów akumulacji. Jeśli więc iloczyn pozio­mu płacy przez ilość zatrudnionych określa udział dochodów indywidualnych w dochodzie społecznym, to poziom płac będzie określony przez rozmiary akumulacji, które przy danej technice wytwarzania będą z kolei zależały od przyrostu naturalnego. Skoro pełnemu zatrudnieniu przypisuje się w gospo­darce planowej znaczenie naczelnej zasady, to poziom płac określający udział dochodów indywidualnych w dochodzie społecznym musi być podporząd­kowany interesom pełnego zatrudnienia. Wynika stąd pewna zasada prakty­czna. Planując płace, CP musi brać pod uwagę oczekiwany przyrost podaży siły roboczej, by określić rozmiary akumulacji, które w okresie planowym zapewnią wchłonięcie przez gospodarkę nowej siły roboczej. Im mniejszy spodziewany przyrost siły roboczej, tym – ceterisparibus – mniejsze rozmia­ry akumulacji, tym wyższy poziom plac, i vice versa. Dla ścisłości należy dodać, że zagadnienie nie jest tak proste, jakby to mogła sugerować przyto­czona przed chwilą relacja.

W rzeczywistości przyrost podaży siły roboczej jest zmienną czasową, raz może być mniejszy, innym razem większy. Przy pełnym zatrudnieniu zależy to bowiem od przyrostu naturalnego. Płace no­minalne w warunkach współczesnej gospodarki zmieniają się z reguły w jed­nym kierunku, tzn. w górę. Wprowadzone podwyżki płac nominalnych są zazwyczaj nieodwracalne[28].

Przyczyną tego jest działanie zasady praw naby­tych, która jest broniona przez związki zawodowe i uważana przez świat pracy za niewzruszoną. Jeśliby więc w kolejnych okresach planowych istniała konieczność obniżenia płac nominalnych ze względu na potrzeby akumulacji, CP nie mógłby tego przeprowadzić z uwagi na wspomnianą sztywność płac nominalnych w kierunku w dół. Na szczęście dynamiczna gospodarka stwa­rza możliwości zwiększania rozmiarów akumulacji bez potrzeby obniżania osiągniętego poziomu płac nominalnych. Nie zmienia to jednak faktu, że poziom zatrudnienia stanowi wskazówkę o istotnym znaczeniu przy plano­waniu poziomu płac.

Związek pomiędzy poziomem płac a rozmiarami zatrudnienia musi w go­spodarce planowej przejawiać się również na innej płaszczyźnie. Jak w każdej gospodarce, także i tu stanowi pełnego zatrudnienia muszą towarzyszyć pewne napięcia na rynku pracy. Napięcia te będą rodziły tendencję do popy­chania płac w górę. Kierownicy przedsiębiorstw w dążeniu do wykonania wyznaczonych im zadań produkcyjnych będą skłonni podnosić płace swoich pracowników środkami półlegalnymi, ilekroć okaże się to konieczne dla przyciągnięcia odpowiedniej liczby pracowników. Tym bardziej że gospodar­ka planowa nie zakłada reglamentacji pracy, czyli jest to jedyny czynnik produkcji, w który przedsiębiorstwa mogą zaopatrywać się poza systemem rozdzielników. W tych warunkach obietnica wyższych zarobków staje się głównym instrumentem przyciągania pracowników do poszczególnych przed­siębiorstw.

Można przypuszczać, że tego rodzaju praktyki kierowników przedsiębiorstw niekoniecznie muszą powodować zdecydowaną przeciw-akcję centrali. Jej również zależy na wykonaniu zadań produkcyjnych przez poszczególne przedsiębiorstwa. Decyduje to o wykonalności planu w skali całej gospodarki. Plan całej gospodarki musi być zbilansowany w wymiarze fizycznym i gdy na jakimś odcinku jest on niewykonywany, powstają trudno­ści w bilansowaniu całości. Konieczność bilansowania produkcji w wymiarze fizycznym, która wynika z logiki gospodarki planowej, sprawia, że gospodar­ka ta rodzi priorytety wykonania zadań produkcyjnych nad zadaniami finan­sowymi. I to właśnie tłumaczy przypuszczenie, że CP niekoniecznie będzie zbyt rygorystyczny w stosunku do kierowników przedsiębiorstw, których praktyki popychają płace nominalne w górę.

W sumie można powiedzieć, że w gospodarce planowej wpływ rozmia­rów zatrudnienia na poziom płac nominalnych może przejawiać się w dwo­jakiej postaci: jako zasada planowania płac wskazująca na konieczność do­stosowania ich poziomu do wymogów akumulacji; równocześnie zaś w po­staci nieformalnego ruchu plac wywołanego tarciami na rynku pracy, które wynikają ze stanu pełnego zatrudnienia.

Drugim z kolei czynnikiem, który musi być brany pod uwagę przy określaniu poziomu płac, jest wydajność. W ostatecznym rachunku wydajność pracy rośnie dzięki postępowi technicznemu, któremu towarzyszy jednocześnie zwiększanie się zasobu dóbr kapitałowych. Zarówno jedno, jak i drugie materializuje się za pośrednictwem inwestycji. Wzrost wydajności znajduje swoje odbicie we wzro­ście płac nominalnych, ponieważ mechanizm dostosowawczy do wzrostu wy­dajności, który jest wywołany postępem technicznym, jest raczej mechanizmem dochodowym, a nie cenowym. To znaczy, że korzyści płynące z postępu techni­cznego nie są rozdzielane w drodze obniżki cen, lecz poprzez podwyżkę płac. W związku z tym pracownik w ciągu godziny wytwarza więcej niż dotych­czas, co przy danych stawkach płacowych musi podnosić poziom płacy; równocześnie zaś wyższa jakość dóbr kapitałowych wymaga wyższych kwa­lifikacji od pracowników, którzy będą je obsługiwać, a wzrost kwalifikacji również oznacza wzrost płac. Tak więc poziom płac podnosi się, gdy wydaj­ność rośnie[29].

Jeśli jednocześnie poziom cen nie ulegnie zmianie, to danemu wzrostowi płac nominalnych będzie odpowiadał wzrost płac realnych. A gdy wzrost płac realnych będzie odpowiadał wzrostowi wydajności, udział do­chodów indywidualnych w dochodzie społecznym nie ulegnie zmianie.

Planując wzrost wydajności na podstawie zamierzonych inwestycji CP musi jednocześnie planować wzrost poziomu płac. Gdyby tego nie uczynił, oznaczałoby to faktyczną obniżkę poziomu płac w stosunku do wartości produkcji sektora konsumpcyjnego. Mogłoby to doprowadzić do nadwyżki akumulacji finansowej i naruszenia postulatu pełnego zatrudnienia. Przy danych cenach wielkość popytu pieniężnego mogłaby się okazać mniejsza od podaży dóbr, wymuszając ograniczenie produkcji konsumpcyjnej. Jeśli w tym samym czasie nie istniałyby możliwości zwiększenia produkcji sektora in­westycyjnego, pojawiłoby się bezrobocie typu deflacyjnego. Innymi słowy, wzrost wydajności musi w gospodarce planowej pociągać za sobą wzrost poziomu płac nominalnych.

Wzrost wydajności jest jednocześnie tym czynnikiem, który ułatwia dostosowanie poziomu płac do zmiennych wymogów akumulacji przy zało­żeniu, że płace nominalne nie mogą ulegać obniżaniu[30].

Dostosowywanie udziału dochodów indywidualnych w dochodzie społecznym do zmiennych potrzeb akumulacji może być osiągnięte przez planowe manipulowanie przy­rostem płac realnych. Chodzi o to, że przez zachowanie w planie odpowied­nich relacji pomiędzy przyrostem poziomu płac nominalnych a przyrostem poziomu cen dóbr konsumpcyjnych, można sprostać zmiennym potrzebom akumulacji bez obniżania osiągniętego poziomu płac realnych. Po prostu w okresach zwiększonej podaży siły roboczej proporcje te mogą ulec zwię­kszeniu i vice versa. Wskazuje to jednocześnie na fakt, że w warunkach postępu technicznego i dodatniego przyrostu naturalnego gospodarka plano­wa nie może zapobiec wzrostowi poziomu cen na rynku konsumpcyjnym. Wynika to z trzech podstawowych przesłanek: postulatu ciągłości pełnego zatrudnienia, zasady praw nabytych w odniesieniu do płac nominalnych oraz dochodowego efektu postępu technicznego. Taki sam wniosek można wydedukowac na podstawie warunków równowagi w systemie równowagi ogólnej. Ogólny poziom cen musi wzrastać, jeśli indywidualne ceny mają być utrzy­mane w przemysłach, w których rośnie wydajność. Spadek kosztów w jednym przemyśle wywoła redukcję cen jego produktu względem cen wszystkich innych produktów. To dostosowanie relacji cen może się dokonać albo przez spadek cen produktu, który wymaga teraz mniejszej ilości pracy na jednostkę aniżeli przedtem, albo przez wzrost cen wszystkich innych produktów. Dla­tego utrzymanie niezmiennych cen dóbr, które są wytwarzane taniej, zakłada, że równowaga może być przywrócona poprzez wzrost poziomu cen[31].

Trzecim z kolei czynnikiem mającym wpływ na poziom płac nominal­nych jest poziom cen. Jeśli ceny dóbr konsumpcyjnych idą w górę, rosną koszty utrzymania, co skłania związki zawodowe do żądania podwyżek płac. W ten sposób poziom płac musi się podnosić, gdy ceny rosną[32].

Odnosi się to również do gospodarki planowej, w której dochody pieniężne wymieniane są na dobra realne na rynku, wskutek czego ceny tych dóbr maj ą wpływ na koszty utrzymania. Jeśli więc centrala zakłada w planie wzrost kosztów utrzymania, musi planować jednocześnie wzrost płac, przy czym podobnie jak w poprze­dnich przypadkach musi brać pod uwagę interesy akumulacji. Oczywiście zaniechanie podwyżki płac w obliczu planowanego wzrostu cen artykułów konsumpcyjnych jest w gospodarce możliwe. Jednakże stosowanie tego ro­dzaju praktyk na dłuższą metę byłoby niewskazane ze względu na funkcjo­nowanie systemu bodźców, które jest w zasadzie jednym narzędziem kontroli pracy w rękach CR Wypada dodać, że wzrost cen często ułatwia podwyżkę płac, ponieważ w wielu wypadkach oznacza to większe zyski.

Problem płac w gospodarce planowej nie ogranicza się jedynie do zagadnie­nia ich poziomu. Obejmuje on również kwestię struktury płac, która odzwier­ciedla ich różnicowanie w ramach ogólnego funduszu płac. W gospodarce planowej system zróżnicowanych płac dzięki swej funkcji bodźcowej ma dospełnienia ważną rolę narzędzia kontroli wykorzystania siły roboczej. Praca stanowi czynnik produkcji, który – jak wiadomo – nie może być bezpośrednio kontrolowany za pomocą rozdzielników, ponieważ nie podlega reglamentacji tak jak pozostałe czynniki produkcji. Gospodarka planowa zakłada bowiem swobodę wyboru zajęcia. Wobec tego dysponowanie siłą roboczą może odbywać się jedynie na podstawie bodźców ekonomicznych, których działanie polega na różnicowaniu korzyści ekonomicznych płynących z różnych rodzajów zatrud­nienia. Otóż system zróżnicowanych płac spełnia warunek różnicowania korzy­ści materialnych wynikających z wyboru różnych zajęć. Jeśli więc przyjąć, że u przeważającej większości ludzi korzyści materialne grają rolę w motywacjach leżących u podstaw wyboru pracy, znaczy to, że odpowiednio różnicując płace można osiągnąć pożądany rozdział siły roboczej pomiędzy różne zastosowania.

Z uwagi na socjoekonomiczny charakter płac we współczesnym świecie ich różnicowanie musi się opierać na podstawie tzw. płacy minimalnej. Jest to płaca, która przy istniejących czy planowanych kosztach utrzymania gwa­rantuje rodzinie utrzymanie na poziomie godziwej egzystencji. Pojęciu „go­dziwa egzystencja” należy przy tym przypisywać takie znaczenie, jakie się zwykło w danym społeczeństwie pod nie podkładać. Poczynając od tego poziomu płace muszą być różnicowane według przemysłów; w ramach zaś przemysłów – według zawodów, uciążliwości pracy, wymaganych kwalifika­cji oraz lokalizacji pracy. Warto również pamiętać, że poszczególne społe­czeństwa mogą hołdować tradycji utrzymywania określonych różnic płaco­wych pomiędzy określonymi zawodami, które muszą być wzięte pod uwagę przy różnicowaniu płac[33].

W gospodarce planowej, w której pełne zatrudnienie stanowi zasadę, należy zawsze liczyć się z napięciami, na rynku pracy. W tej sytuacji rozdysponowy­wanie siły roboczej stanowi niesłychanie skomplikowany problem, zwłaszcza że nie można tego dokonać w drodze bezpośrednich przesunięć. Trzeba to osiągać na podstawie indywidualnych wyborów sterowanych niejako przez system zróżnicowanych płac. Toteż stworzenie takiego systemu, który by to ułatwiał, stanowi zagadnienie o podstawowym znaczeniu planistycznym. Jest to konieczny warunek kontroli rozmieszczenia siły roboczej zgodnie z intencjami planistów, gdy nie można tego robić w sposób bezpośredni.

Rozważania na temat zasad formowania płac nominalnych zawarte w ni­niejszym rozdziale mają charakter bardzo ogólnych uwag. Chodziło o zwró­cenie uwagi na pewne ogólne zasady, które wymagają przestrzegania przy planowaniu płac. Stanowią one jednocześnie rodzaj wprowadzenia do następ­nych dwóch rozdziałów, których treść obejmuje m.in. bardziej szczegółowe badania poruszonych tu kwestii.


[26] Por. Z. Morecka, Płace w gospodarce socjalistycznej, [w:] Materiały do studiowania ekonomii politycznej socjalizmu, Warszawa 1964, s. 998 i n.; Płaca ekonomiczna czy socjoekonomiczna, ibidem, s. 1013 i n.; J. Pen, Współczesna ekonomia, Warszawa 1972, s. 261.

[27] Por. J. Pen, op. cit., s. 258-263, 273.

[28] Por. G. Ackley, Administered Pńces and Inflationary Process, American Economic Review 1959, vol. 49, May, s. 424.

[29] Por. J. Pen, op. cit., s. 275.

[30] Por. R. J. Bali, Inflation and the Theory of Money, London 1966, s. 139.

[31] Por. F. Machlup, Essays on Economic Semantics, Englewood Cliffs 1963, s. 265-268.

[32] Por. J. Pen, op. cit.

[33] Por. J.H. 01ivera, On Structural Inflation and Latin American „Structuralism”, Oxford Economic Papers (N.S.), 1969, vol. 16, November, s. 325.