Struktura produkcji sektora produkcyjnego

Podstawy planowania produkcji środków produkcji

W gospodarce planowej struktura produkcji sektora wytwarzającego środki produkcji jest zdeterminowana przez ilościowo-asortymentowy plan produ­kcji konsumpcyjnej oraz przez plan inwestycji. Mówiąc ściślej, CP jako jedyny ośrodek dyspozycji gospodarczej, dokonując wyboru struktury produ­kcji rynkowej i kierunków inwestowania, w istocie decyduje równocześnie o strukturze produkcji środków produkcji. Tak więc, o ekonomicznej wydaj­ności sektora produkcyjnego przesądza trafność decyzji rynkowych oraz trafność doboru przedsięwzięć inwestycyjnych.

Podporządkowanie struktury produkcji dóbr kapitałowych planowi pro­dukcji dóbr konsumpcyjnych jest oczywiste. Środki produkcji są przerabiane na środki spożycia i wytwarzanie określonych rodzajów dóbr konsumpcyj­nych jest niemożliwe bez użycia odpowiednich rodzajów dóbr produkcyj­nych. Dlatego produkcji określonej ilości konkretnych dóbr konsumpcyjnych musi odpowiadać produkcja odpowiednich ilości wyspecjalizowanych środ­ków produkcji. To samo dotyczy dóbr inwestycyjnych.

Dobra inwestycyjne stanowią tę część środków produkcji, które są prze­znaczone na rozszerzenie i modernizację mocy produkcyjnych zainstalowa­nych w poszczególnych przedsiębiorstwach, czyli na realizację inwestycji brutto. Plan inwestycji brutto, który obejmuje przyszłe konkretne przedsię­wzięcia inwestycyjne, określa zapotrzebowanie na dobra inwestycyjne, nie­zbędne do realizacji tych przedsięwzięć. Mówiąc inaczej, wynikający z pro­gramu inwestycyjnego ilościowo-asortymentowy plan produkcji dóbr in­westycyjnych, stanowi konkretyzację planu inwestycyjnego, a jednocześnie przesądza o jego wykonalności. W tym punkcie najsilniej uwidacznia się ścisły związek pomiędzy makro- i mikroekonomicznymi aspektami gospo­darowania, które posługuje się planowaniem. Plan inwestycji, który jest związany przede wszystkim z makroekonomiczną stroną gospodarowania, powiązany jest ściśle z ilościowo-asortymentowym planem produkcji środ­ków wytwarzania, który ucieleśnia mikroekonomiczną stronę gospodarowa­nia. Cykle poszczególnych przedsięwzięć inwestycyjnych mogą być różne.

Jedne zamykają się w granicach jednego roku, inne wymagają kilku, a jeszcze inne kilkunastu lat, ale żadna inwestycja nie może być zrealizowana bez bieżącej produkcji dóbr inwestycyjnych. Tworzenie nowych mocy produkcyj­nych, które następuje w wyniku inwestycji, dokonuje się dzięki bieżącemu wykorzystaniu istniejących mocy produkcyjnych. Tak więc nawet inwestycje 0 najdłuższym cyklu mogą być realizowane tylko przez bieżącą produkcję konkretnych dóbr inwestycyjnych, które w gospodarce planowej ujęte są w ilościowo-asortymentowym planie produkcji sektora produkcyjnego. Innej drogi nie ma. Dlatego spotykane niekiedy przeciwstawianie planowania dłu­gofalowego związanego z inwestycjami, czyli procesem tworzenia nowych mocy produkcyjnych, planowaniu krótkofalowemu, które związane jest z wy­korzystaniem istniejących mocy produkcyjnych, pozbawione jest ekonomi­cznego znaczenia[1].

Gospodarowanie bez względu na formy, jakie przyjmu­je, jest działalnością konkretną, dlatego związany z mikroekonomią plan struktury produkcji nie przeciwstawia się związanemu z makroekonomią planowi wielkości produkcji społecznej, lecz jest jego konieczną konkretyza­cją. W praktyce nie można makroekonomii przeciwstawiać mikroekonomii i uważać, że mogą one egzystować niezależnie od siebie, są to bowiem „dwie strony tego samego medalu”, który nazywa się gospodarowaniem.

Abstrahując od trudności technicznych, planowanie struktury produkcji środków wytwarzania w gospodarce planowej nie przedstawia koncepcyjnie zbyt skomplikowanego problemu. Jeśli istnieje szczegółowy plan produ­kcji dóbr konsumpcyjnych oraz szczegółowy plan inwestycji, to plan pro­dukcji dóbr kapitałowych wynika z nich niejako automatycznie. Nie trzeba chyba dodawać, że ze względu na powiązania z planem produkcji rynkowej i planem akumulacji struktura produkcji sektora produkcyjnego musi być również planowana w odstępach rocznych.

Problem powstaje jednak wówczas, gdy CP musi zdecydować, które rodzaje środków produkcji wyprodukować w kraju, a które mają być wytwo­rzone za pośrednictwem handlu zagranicznego. Dotyczy to oczywiście tych środków produkcji, które taką alternatywę dopuszczają. Ekonomicznym kry­terium wyboru jednej z tych alternatyw może być tylko ich względna opła­calność. To znaczy wybór może jedynie wynikać z porównania ilości i jakości środków, które trzeba zaangażować w obu wypadkach dla zdobycia tej samej ilości wyspecjalizowanych środków produkcji. I jeśli pominąć względy poza­ekonomiczne, wybór narzuci się sam z tego porównania.

Problem, przed jakim w związku z tym stoi CP, polega na tym, że w gospodarce planowej nie można dysponować miarodajnymi wskaźnikami, na podstawie których dałoby się ustalić rzeczywistą opłacalność każdej z al­ternatyw. Jak była wcześniej o tym mowa, w gospodarce planowej nie istnieją ceny rynkowe, a w szczególności cen takich nie mają środki produkcji. Ustalane arbitralnie ceny środków produkcji mają raczej znaczenie obrachun­kowe, ponieważ w gospodarce planowej dostawy pomiędzy przedsiębior­stwami dokonywane są na podstawie przydziałów, określonych w wymiarze fizycznym. Nie są to więc ceny, które informowałyby na bieżąco, jaki jest rzeczywisty alternatywny koszt wyprodukowania i dostarczenia poszczegól­nych rodzajów dóbr kapitałowych.

Jeśli się zważy, że CP musi wziąć pod uwagę miliony dóbr, używanych w gospodarce narodowej jako środki produ­kcji, to trudno sądzić, by bez cen rynkowych mógł się on dostatecznie dokładnie orientować w rzeczywistych alternatywnych kosztach ich uzyska­nia w danym momencie. Drugim wskaźnikiem, który jest niezbędny do określenia rzeczywistej opłacalności handlu zagranicznego, a którym CP nie może dysponować, jest – jak wiadomo z wcześniejszych wywodów – realny kurs waluty krajowej. Bez tego wskaźnika nie można należycie ocenić rze­czywistych warunków handlu z zagranicą. Innymi słowy, bieżąca ocena rzeczywistej opłacalności handlu zagranicznego, która wymaga uwzględnie­nia wielu różnych dóbr, jest praktycznie niemożliwa bez cen rynkowych i bez realnego kursu waluty krajowej[2].

Dlatego stając przed alternatywą produkcji środków produkcji bezpośrednio w kraju czy za pośrednictwem handlu za­granicznego, CP będzie zmuszony oprzeć swój wybór w większym lub mniejszym stopniu na przesłankach arbitralnych, narażając się tym samym w większym stopniu na możliwość podjęcia błędnych decyzji.

Zasada planowania w gospodarce opartej na centralizacji decyzji eko­nomicznych zakłada kompleksowość w rozwiązywaniu problemów gospo­darowania społecznego. Oznacza to, że planowe regulowanie wszystkich przejawów tego gospodarowania musi odnosić się do tych samych odcinków kalendarzowego czasu. Planowanie produkcji w sektorze konsumpcyjnym i produkcyjnym nie może stanowić wyjątku. Plany obu tych sektorów mu­szą być opracowywane dla tych samych odcinków czasu. Ta jednolitość planowania stwarza problem synchronizacji produkcji środków wytwarzania względem produkcji dóbr konsumpcyjnych. Chodzi o to, że produkcja tych pierwszych musi wyprzedzać w pewnym sensie produkcję środków spożycia tak, by w momencie rozpoczęcia ich fabrykacji istniał odpowiedni zapas środków produkcji. Mówiąc inaczej, wyprzedzenie wytwarzania środków produkcji musi być na tyle duże, by starczyło czasu na dostarczenie ich w odpowiedniej ilości i asortymencie, zanim ruszy produkcja wytwarzanych za ich pomocą dóbr konsumpcyjnych. Otóż, w gospodarce planowej rozwią­zanie problemu takiej synchronizacji może przysparzać w pewnych wypad­kach poważnych trudności.

Problem synchronizacji powstaje z chwilą, gdy przesunięcia w popy­cie rynkowym wymagają wprowadzenia zmian w planie następnego okresu w porównaniu z planem okresu bieżącego[3].

Czyli ma to miejsce wówczas, gdy zmiany produkcji rynkowej wymagają wyspecjalizowanych środków produkcji, które nie są bieżąco produkowane. W takim wypadku potrzebne jest zsynchronizowane wyprzedzenie przy produkcji tych środków. Jednakże w gospodarce planowej synchronizacja ta jest trudna do przeprowadzenia, ponieważ nie da się tu uniknąć jednolitości okresów planowania, która wynika z centralizacji decyzji i koniecznej kompleksowości planowania. Ta jednoli­tość okresów planowania powoduje, że wszystkie przedsiębiorstwa muszą w jednakowych odstępach czasu wprowadzać zmiany w swojej produkcji, tzn. na początku nowego okresu planowego. Gdy więc przesunięcia rynkowe wywołują konieczność zmian w produkcji dóbr konsumpcyjnych, odpowia­dające im konieczne zmiany w produkcji wyspecjalizowanych środków pro­dukcji muszą następować jednocześnie. Nie ma tu miejsca na konieczne wyprzedzenie.

Powstaje zatem kwestia, co robić z mocami produkcyjnymi, które plan przeznaczył do produkcji nowych dóbr konsumpcyjnych. Nie mogą być one użyte od początku okresu planowego do produkcji tych dóbr, ponieważ dopiero od tej chwili rozpocząć się może produkcja potrzebnych środków wytwarzania. Czas czekania wywołany koniecznością wyprodukowania od­powiedniego zapasu tych środków może być dłuższy lub krótszy w zależności od tego, czy może on być wykonany za pomocą istniejących mocy produkcyj­nych, czy też wymaga inwestycji. W każdym razie rozpoczęcie produkcji nowych asortymentów dóbr konsumpcyjnych ulegnie przesunięciu. Aby nie dopuścić do przestoju mocy produkcyjnych przeznaczonych do tego celu, CP może wybrać jedną z możliwości.

Po pierwsze, może wstrzymać produkcję aż do chwili dostarczenia potrzebnych środków produkcji. Mogłoby to jednak prowadzić do okresowego bezrobocia, co byłoby sprzeczne z podstawowym postulatem gospodarki planowej. Po drugie, może zarządzić kontynuację produkcji, która jest możliwa ze względu na istniejące zapasy środków produkcji. To wprawdzie zapobiegałoby bezrobociu, ale mogłoby być sprzeczne z logiką gospodarowania. Mogłoby się bowiem okazać, że wyproduko­wane w ten sposób dobra nie są nikomu potrzebne. Wreszcie po trzecie, CP może zaopatrywać przedsiębiorstwa w potrzebne środki produkcji w drodze zakupów zagranicznych aż do czasu uzyskania ich ze źródeł krajowych. Aby to mogło nastąpić bez dłuższego czekania, kraj musi dysponować odpowied­nimi rezerwami dewiz. W przeciwnym bowiem razie oczekiwanie na dostawy z importu może okazać się nieuniknione, podobnie jak w przypadku dostaw krajowych. Okres oczekiwania będzie tu określony przez czas potrzebny do zdobycia dewiz, który z reguły pokrywa się z czasem potrzebnym do wypro­dukowania odpowiednich towarów i sprzedania ich za granicą. Jeśli bowiem wykluczyć kredyty zagraniczne, jedynym sposobem zdobywania dewiz w go­spodarce planowej jest eksport.

Dla kontrastu warto może dodać, że jakkolwiek problem synchronizacji produkcji występuje również w gospodarce zdecentralizowanej, to jednak wiele wskazuje na to, że można łatwiej sobie z nim radzić. Decentralizacja decyzji umożliwia bardziej elastyczne dostosowanie się do zmian. Przedsię­biorstwa nie muszą oczekiwać z tym do nowego okresu planowego, mogą natomiast wprowadzać przesunięcia w strukturze produkcji w chwili, którą uznają za bardziej stosowną. Decentralizacja umożliwia specjalizację prze­widywań, co stwarza szansę lepszych i gorszych przewidywań. Istnieje zatem możliwość, że niektórzy producenci środków produkcji będą lepiej przewi­dywali od innych, przygotowując na czas odpowiedni zapas potrzebny do pokrycia nowego zapotrzebowania wyspecjalizowanych środków produkcji. Wreszcie, w zdecentralizowanej gospodarce przedsiębiorstwa w wielu wy­padkach mogą zaopatrywać się w potrzebne do sfinansowania niezbędnego importu dewizy w drodze wymiany waluty krajowej na potrzebne waluty zagraniczne. Skraca to okres oczekiwania na dostawy z importu.

Metoda bilansowa

Najbardziej odpowiadającą potrzebom gospodarki planowej techniczną me­todą planowania struktury produkcji w sektorze wytwarzającym środki pro­dukcji jest metoda bilansowa. Polega ona na szczegółowym bilansowaniu zapotrzebowania na poszczególne wyspecjalizowane środki produkcji z mo­żliwymi ich dostawami, z uwzględnieniem źródeł krajowych i zagranicznych. Niezastępowąlna przydatność tej techniki w gospodarce planowej opiera się na co najmniej dwóch przesłankach. Po pierwsze, umożliwia ona planowanie zadań produkcyjnych sektora wytwarzającego środki produkcji oraz plano­wanie ich rozdziału w wymiarze fizycznym. A o to właśnie chodzi w gospo­darce planowej, gdzie planowanie w jednostkach naturalnych nie ma alterna­tywy[4], ponieważ CP kontroluje jednocześnie całość zapotrzebowania na środki produkcji, jak i całą ich produkcję; zarówno wykonywaną bezpośred­nio w kraju, jak i za pośrednictwem handlu zagranicznego. Po drugie, metoda bilansowa zapewnia niezbędną konkretność planowania struktury produk­cji środków produkcji. Alternatywna metoda input-output, która zresztą też polega na bilansowaniu, nie może mieć zastosowania w praktycznym gospo­darowaniu, gdyż jest ona za mało konkretna. Operuje bowiem nie konkretny­mi dobrami, lecz wiązkami dóbr łączonymi w taki sposób, by być na tyle znaczącymi, na ile pozwala statystyka i wymogi liczenia[5].

Dla metody bilansowej, jakkolwiek bardzo prostej i nie wymagającej wyrafinowanych metod rachunkowych, angażuje się ogrom prac technicznie wykonawczych pochłaniających wiele czasu. Trzeba bowiem zestawić listę potrzebnych wyrobów, z których każdy musi być zdefiniowany, z uwzględ­nieniem jego technicznych, handlowych i geograficznych odrębności[6]. Ozna­cza to zestawienie milionów pozycji, z których każda musi obejmować sposoby zbilansowania z uwzględnieniem źródeł krajowych i zagranicznych. Wszystko to wymaga takiego skoordynowania ex ante w skali całej gospo­darki ze zwróceniem uwagi na wszelkie niezbędne szczegóły, by spływające środki produkcji zasilały gospodarkę w odpowiednim miejscu i czasie bez zahamowań i tarć. W przeciwnym bowiem razie nie da się zapobiec brakom zaopatrzeniowym na różnych odcinkach produkcji w czasie realizacji planu. Ogrom zadań planistycznych, jaki pozostaje do wykonania w związku z ko­niecznością stosowania metody bilansowej, budzi wątpliwości, czy CP byłby w stanie uwzględnić w swoich bilansach wszystkie bez wyjątku dobra, które mogą pełnić funkcje środków produkcji. Gdyby w rzeczywistości nie był w stanie tego przeprowadzić, znaczyłoby to, że część środków produkcji używanych w gospodarce byłaby produkowana poza zasięgiem jego faktycz­nej kontroli, co przy braku regulującego oddziaływania mechanizmu rynko­wego musiałoby przybierać cechy żywiołowości.

Narzędziem, bez którego metoda bilansowa planowania produkcji byłaby nie do pomyślenia, jest system norm określających zużycie poszczególnych wyspecjalizowanych środków produkcji na jednostkę gotowego wyrobu. Normy tworzące taki system muszą spełniać postulat jednolitości nie tylko dlatego, że samo pojęcie normy kryje w sobie myśl o unifikacji, ale przede wszystkim dlatego, że normy w gospodarce planowej są jednym z podstawo­wych instrumentów kontroli w rękach CP. Toteż jednakowe normy zużycia poszczególnych rodzajów środków produkcji muszą obowiązywać w skali całej gospodarki.

Najbardziej racjonalnym sposobem opracowywania norm byłoby oparcie ich na danych uzyskanych w drodze dokładnej analizy konkretnych procesów technologicznych. Największe szanse na właściwe przeprowadzenie analizy i zdobycie dokładnej wiedzy o tych procesach mają ludzie zatrudnieni w po­szczególnych przedsiębiorstwach. W przedsiębiorstwach bowiem następuje techniczna transformacja środków produkcji w wyroby gotowe, czyli tu jedynie można stwierdzić faktyczne ich zużycie. A zatem ludzie zatrudnie­ni w przedsiębiorstwach są najbardziej predestynowani do opracowywania norm.

Pomimo to możliwość zastosowania w gospodarce planowej tego sposobu postępowania jest z kilku powodów mało realna. Przede wszystkim nie ma prawdopodobnie dwóch przedsiębiorstw danej branży, które miałyby w danym momencie identyczne warunki produkcji. Stąd normy opracowane w różnych przedsiębiorstwach musiałyby się między sobą różnić. Przeczyło­by to zasadzie jednolitości norm, co jest wymogiem wynikającym z logiki gospodarki planowej. Okazałoby się bowiem, że to nie CP kontroluje gospo­darkę na odcinku wykorzystania środków produkcji, lecz poszczególne przed­siębiorstwa. Byłoby to nie do pogodzenia z zasadą centralnej dyspozycji ekonomicznej. Ponadto zasada jednolitości norm zmusiłaby CP do przekształ­cenia zróżnicowanych norm w normy jednolite. Inaczej mówiąc, trzeba byłoby przyjąć za podstawę norm zużycie przeciętne lub zużycie krańcowe. Wszystko to jednak mijałoby się z celem, ponieważ to samo można osiągnąć mniejszym nakładem pracy i czasu za pomocą statystycznej metody oblicza­nia norm. Nie wymaga ona przeprowadzania żmudnych badań w przedsię­biorstwach; wystarczą sprawozdania statystyczne, na podstawie których moż­na opracować na miejscu w centrali planującej jednolite normy dla całej gospodarki. Fakt, że opracowywanie norm statystycznych może się odbywać w centrali sprawia, że bardziej odpowiadają one potrzebom gospodarki pla­nowej[7].

Normy statystyczne nie mogą oczywiście dotyczyć nowo produko­wanych wyrobów. W tym wypadku normy zużycia mogą być opracowywane w dwojaki sposób. Mogą być one formowane na zasadzie analogii do tych samych wyrobów wytwarzanych za granicą lub do porównywalnych wyrobów produkowanych w kraju. Mogą być również określane na podstawie opinii i rad zespołów ekspertów. Tak więc postulat jednolitości systemu norm da się w go­spodarce planowej spełnić za pośrednictwem norm statystycznych, norm opra­cowanych na zasadzie analogii lub na podstawie orzeczeń ekspertów.

Podstawowym mankamentem jednolitych norm jest to, że nie mogą być one odbiciem konkretnych warunków produkcji, które występują w poszczególnych przedsiębiorstwach. Nie może to nie wpływać negatywnie na racjonalność gospodarowania środkami produkcji w gospodarce planowej. Różnorodność warunków produkcyjnych poszczególnych przedsiębiorstw w zestawieniu z uni­fikacją norm musi rodzić ujemne konsekwencje ekonomiczne. Jedne przedsię­biorstwa będą otrzymywały za duże przydziały, co przy braku kryteriów sukcesu rynkowego musi prowadzić do rozrzutnej gospodarki. Inne natomiast będą odczuwały braki w zaopatrzeniu, powodujące zakłócenia w rytmice produkcji. Tak więc przy globalnym zbilansowaniu zapotrzebowania na środki produkcji za pośrednictwem jednolitych norm na szczeblu CP zawsze może się zdarzyć, że jedne przedsiębiorstwa będą miały nadmiar, w innych natomiast zabrak­nie ich dla konkretnego zastosowania lub w konkretnej chwili.

Opracowanie systemu jednolitych norm zużycia środków produkcji z uwzględnieniem wszystkich możliwych ich zastosowań wymaga olbrzy­miego nakładu pracy i pochłania wiele czasu. Uzasadnia to wątpliwości, czy aktualizacja systemu norm może być dokonywana stosownie do zachodzą­cych zmian warunków produkcji, które mogą następować w kolejnych rocz­nych okresach planowania, w rezultacie innowacji. Jeśli w rzeczywistości weryfikacja norm nie mogłaby być skorelowana z kolejnymi planami i dany system norm obowiązywałby w kilku lub nawet kilkunastu rocznych okresach planowych, musiałoby dojść do tego, że w pewnym momencie normy stałyby się przestarzałe. Planowanie produkcji środków produkcji na podstawie prze­starzałych norm stwarzałoby szczególny rodzaj marnotrawstwa ograniczo­nych środków, taki mianowicie, który ma charakter a priori, ponieważ jest zawarty w samej procedurze planowania.

Jakkolwiek normy zużycia stanowią szkielet rachunków bilansowych, to jednak nie są one jedynym narzędziem bilansowania produkcji środków wytwarzania. W przypadku, gdy te ostatnie są produkowane za pomocą handlu zagranicznego, dodatkowo rolę tego narzędzia pełnią terms oftrade. Jeśli gospodarka planowa nie zaciąga per saldo kredytów zagranicznych, jedynym źródłem finansowania importu jest eksport. Otóż terms of trade określają siłę nabywczą eksportu. Mówiąc inaczej, określają w wymiarze fizycznym rozmiary eksportu, niezbędne do sfinansowania określonych roz­miarów importu. Z punktu widzenia bilansowej techniki planowania produ­kcji fakt, że terms of trade muszą pełnić funkcję narzędzia bilansowania, stanowi wysoce niesprzyjającą okoliczność. Terms oftrade są zmienną cza­sową i nie podlegają kontroli CP. Bilansowanie produkcji wytwarzanej za pośrednictwem handlu zagranicznego musi się więc opierać na terms oftrade, co do których oczekuje się, że utrzymają się w okresie planowym. Jeśli jednak w rzeczywistości nastąpią odchylenia od tych oczekiwań, zbilansowanie produkcji według planowych założeń nie będzie możliwe. Wpływ terms of trade stawia pod znakiem zapytania skuteczność planowania całej produkcji środków wytwarzania. W rzeczywistości nie da się mechanicznie oddzie­lić produkcji za pomocą handlu zagranicznego od produkcji wykonywanej w kraju. Dlatego wywołane niezależnością i zmiennością terms of trade trudności w utrzymaniu planowanych relacji bilansowych, odnoszące się do importowanych środków produkcji, muszą oddziaływać negatywnie na bilan­sowanie całej ich produkcji.

Planowanie produkcji środków wytwarzania ma charakter wtórny, ponie­waż zapotrzebowanie na te środki wynika z planu produkcji dóbr konsump­cyjnych oraz z programu inwestycyjnego. Planując inwestycje oraz produkcję sektora konsumpcyjnego, CP kontroluje całość zapotrzebowania na środki produkcji. Dlatego stosowanie metody bilansowej przy planowaniu ich pro­dukcji koncepcyjnie wydaje się rzeczą prostą i oczywistą. Skoro zapotrzebo­wanie na środki produkcji jest określone, należy je tylko zbilansować przez produkcję (bezpośrednią i za pośrednictwem handlu zagranicznego) odpo­wiedniej ilości określonego rodzaju środków wytwarzania, by cały plan produkcji i plan inwestycji stały się wykonalne. W rzeczywistości gospodar­czej występują jednak zawsze pewne tarcia i nie wszystko przebiega tak gładko, jakby to mogło wynikać z przedstawionej koncepcji. Planowanie za pomocą bilansowania tarć tych nie uwzględnia. Opiera się ono na założeniu stałości oczekiwanych warunków produkcji, co przesądza o jego statycznym charakterze. Zastosowanie do dynamicznej z natury rzeczywistości musi ujawniać poważne niedostatki. W rzeczywistości bowiem warunki produ­kcji ulegają nieustannym przekształceniom spowodowanym przez nie dające się kontrolować z pozycji CP czynniki.

Konieczność importowania pewnej ilości środków produkcji poddaje warunki ich wytwarzania wpływowi nie­kontrolowanych czynników zewnętrznych. Nie dające się kontrolować zmia­ny terms of trade, o których była już mowa wyżej, przekształcają warunki produkcji realizowanej za pośrednictwem handlu zagranicznego. Podobnie mogą oddziaływać zakłócenia w transporcie morskim spowodowane odchy­leniami od normalnego układu warunków atmosferycznych. Również we­wnętrzne warunki produkcji krajowej mogą się zmieniać przez czynniki niezależne. Mogą to być klęski nieurodzaju, klęski żywiołowe, awarie me­chanizmów, epidemie chorób ludzi i zwierząt czy inne zdarzenia losowe, które odbijają się negatywnie na gospodarce. Wszystkie te wydarzenia mogą prowadzić do odchyleń rzeczywistych warunków wytwarzania od warunków oczekiwanych, na których oparte zostały rachunki bilansowe. Jeśli to nastąpi, utrzymanie relacji bilansowych założonych w planie staje się niemożliwe, co z kolei czyni plan produkcji sektora konsumpcyjnego oraz plan inwestycji niewykonalnymi.

Widoczne braki metody bilansowej rodzą pewne pomysły mające na celu jej usprawnienie. Sprowadzają się one w zasadzie do jednego postulatu, mianowicie: zamiast zakładać całkowitą zbieżność bilansowanych wielkości, metoda bilansowa powinna zakładać świadome operowanie niezbieżnościami. Znaczy to, że powinna ona stwarzać masy manewrowe sukcesywnie rozdysponowywane w zależności od przebiegu wykonania planu produkcji[8].

Spróbujmy się nad tym zastanowić. Przede wszystkim uwaga natury zasad­niczej. Utrzymywanie mas manewrowych w celu ich wykorzystania stosow­nie do rozwoju wypadków przeczy zasadzie planowania. Planuje się przecież po to, by określić wszystkie przyszłe posunięcia; jeśli się natomiast zakłada, że posunięcia te mają zależeć od rozwoju przyszłych wydarzeń, utrzymywa­nie kosztownego aparatu planowania staje się bezcelowe. Dalej, utrzymywa­nie mas manewrowych oznacza faktyczne wycofanie z produkcji pewnej ilości środków i przetrzymywanie ich w postaci rezerw. Może to w wielu wypadkach prowadzić do naruszenia podstawowej zasady gospodarki plano­wej, jaką jest ciągłość pełnego zatrudnienia. Wreszcie powstaje problem, co zrobić z masami manewrowymi, których nie będzie można wykorzystać. Dotyczy to głównie wyspecjalizowanych środków produkcji, które egzys­tują w konkretnych formach materialnych, wskutek czego nadają się tylko do konkretnych zastosowań. Otóż tego rodzaju rezerwy również podlega­ją wpływowi zmian, które niesie czas. Postęp techniczny i zmiany potrzeb konsumentów wymagają ciągle nowych form wyspecjalizowanych środków produkcji.

Nikt oczywiście nie jest w stanie przewidzieć wszystkich skutków swoich decyzji produkcyjnych; decyzje te, jak wiadomo, podejmowane są w warun­kach niepewności. Zmniejszenie ujemnych skutków, które mogą stąd wyni­kać dla gospodarki ludzkiej, leży w szybkim i elastycznym dostosowywaniu się do zmian, które te warunki tworzą. W gospodarce planowej spełnienie tego warunku natrafia na poważne trudności. Planowanie bowiem wyklucza ela­styczność, gdyż dostosowanie produkcji do zachodzących zmian może nastę­pować tylko w określonych odstępach czasu[9]. W tej sytuacji jedyną formą rezerw, które mają realne znaczenie, są zapasy wymienialnych walut zagra­nicznych. To jednak wymaga wysokiej sprawności ekonomicznej całej go­spodarki oraz dodatniego bilansu płatniczego w wymianie z zagranicą.

Na zakończenie tych wywodów należy jeszcze zwrócić uwagę na pewną istotną konsekwencję stosowania metody bilansowej w planowaniu produ­kcji. Stosowanie tej metody skłania planistów do myślenia kategoriami celów.

Staje się to oczywiste, jeśli się zważy, że realizacja celów planowych w dzie­dzinie produkcji środków wytwarzania jest koniecznym warunkiem utrzyma­nia ustalonych uprzednio relacji bilansowych. Utrzymanie tych relacji decy­duje z kolei o wykonalności całego planu produkcji i planu inwestycji. Narzuca to dążenie do realizacji celów planowych za wszelką cenę. Rozumo­wanie kategoriami celu, właściwe raczej dla myślenia inżynierskiego, jest niebezpieczne dla myślenia ekonomicznego. Prowadzi bowiem do wypacze­nia i atrofii tego myślenia, dla którego bardziej typowe jest rozumowanie kategoriami kosztu. Warto jednak pamiętać, że zanik właściwego myślenia ekonomicznego może okazać się zgubny dla gospodarki społecznej.


[1] Por. P. Wiles, Cost Inflation and the State of Economic Theory, Economic Journal, 1973, vol. 83, June, s. 390; N. Chamberlain, Public and Private Planning, New York 1965, s. 72.

[2] Por. B. Balasa, Growth Strategies in Semi-Industrial Countries, Quarterly Journal of Econo­mics, 1970, vol. 84, February, s. 41.

[3] Problem synchronizacji produkcji nie występuje, gdy zachowana jest ciągłość tego samego rodzaju produkcji lub gdy zmiany w jej strukturze następują z inicjatywy producentów, np. w wyniku postępu technicznego. W tym ostatnim wypadku producenci dysponują czasem do odpowiedniego przygotowania produkcji.

[4] Por. O. Lange, Zasady planowania gospodarczego, [w:] Pisma ekonomiczne i społeczne 1930-1960, Warszawa 1961, s. 184 i 204.

[5] Por. G. L. S. Shackle, Expectation, Enterprise and Profit, London 1970, s. 34.

[6] Ibidem.

[7] Por. K. Porwit, Zagadnienie rachunku ekonomicznego w planie centralnym, Warszawa 1964, s. 188-191.

[8] Por. C. Bobrowski, Plany wieloletnie: budowa i realizacja, [w:] Materiały do studiowania ekonomii politycznej socjalizmu, Warszawa 1964, s. 701.

[9] Por. O. Lange, Od buchalterii do matematyki, [w:] Materiały do studiowania…, s. 653.


Wiesław Samecki, Gospodarowanie za pomocą planowania. Analiza krytyczna, Acta Universitatis Wratislaviensis No 2262

Oceń ten post

Dodaj komentarz