W poprzednich dwóch paragrafach niniejszego rozdziału rozpatrywaliśmy problem nadwyżki popytu konsumpcyjnego jako zagadnienia nadwyżki dochodów pieniężnych w stosunku do produkcji dóbr konsumpcyjnych. Rozważania te prowadzą do wniosku, że w gospodarce planowej istnieją warunki stwarzające możliwość pojawienia się takiej nadwyżki popytu w wyniku naruszenia proporcji pomiędzy przyrostem dochodów nominalnych a przyrostem produkcji realnej, co w danym momencie może w konsekwencji doprowadzić do naruszenia stabilizacji monetarnej, rozumianej jako stabilizacja poziomu cen na rynku konsumpcyjnym. Nie oznacza to jednak, że zachowanie tych proporcji automatycznie gwarantuje utrzymanie poziomu cen. Otóż w naszych dotychczasowych rozważaniach zakładaliśmy milcząco, że struktura podaży odpowiada strukturze popytu[97].
Na tej podstawie wolno było sądzić, że zapewnienie równowagi monetarnej w sensie bilansowym wystarcza do stabilizacji poziomu cen. Obecnie możemy odrzucić to założenie, przyjmując zmiany zachodzące w kompozycji popytu konsumpcyjnego.
Rozbieżność pomiędzy strukturą podaży a strukturą popytu może pojawić się na dwóch płaszczyznach: ilościowej i jakościowej. W pierwszym przypadku chodzi o nadwyżkę popytu nad podażą na jednych rynkach oraz nadwyżkę nad popytem na innych. W drugim zaś rozbieżność ta polega na tym, że w ramach globalnej struktury podaży część towarów nie odpowiada preferencjom konsumentów, przeważającym w danym momencie. Naturalnie, jest to klasyfikacja czysto logiczna i wolno sądzić, że w rzeczywistości sytuacje mieszane będą najbardziej typowe. Niemniej jednak dla celów badawczych wygodnie jest trzymać się tego podziału.
Rozbieżności pomiędzy strukturą podaży i popytu o charakterze ilościowym mają swoje źródło w zmianach ilościowych, które nastąpiły po podjęciu decyzji produkcyjnych kształtujących aktualną podaż. Rezultatem tego są nadwyżki na jednych rynkach i niedobory na innych. W jednym wypadku sytuacja ta nie pociągnęłaby za sobą konsekwencji o charakterze monetarnym. Wówczas mianowicie, gdyby nacisk na rynkach z niedostatkiem towarów mógł być skompensowany zelżeniem nacisku popytu na rynkach z nadmiarem towarów. Mówiąc ściślej, gdyby wzrost cen na rynkach źle zaopatrzonych mógł być zrównoważony ich spadkiem na rynkach przeładowanych, przesunięcia w popycie nie spowodowałyby wzrostu poziomu cen. Musiałoby to jednak oznaczać, że przeciwległe zmiany popytu na wszystkich rynkach następują w jednakowym stopniu, z jednakową szybkością i są tak rozłożone, by mogły się wzajemnie kompensować oraz że na wszystkich rynkach ceny zarówno w górę, jak i w dół przesuwają się z jednakową elastycznością[98].
Są to oczywiście wymogi dalekie od rzeczywistości. W rzeczywistości bowiem ani popyt nie zmienia się na wszystkich rynkach w jednakowym stopniu, ani ceny nie reagują z jednakową elastycznością na wzrost i spadek popytu. We współczesnej gospodarce ceny są mniej elastyczne w dół aniżeli w górę, co tłumaczy się tym, że płace nominalne odznaczają się tą samą właściwością. Stąd wzrost popytu na jednych rynkach i wynikający z niego wzrost cen z reguły nie jest kompensowany odpowiednim spadkiem cen na innych rynkach. Zwłaszcza gdy przyczyną ilościowych zmian popytu jest stały wzrost dochodów pieniężnych lub gwałtowny spadek oszczędności indywidualnych[99].
Tak więc w warunkach współczesnej gospodarki nadwyżka popytu pieniężnego na jakimkolwiek konkretnym rynku, powstała w wyniku zmian ilościowych w jego strukturze (popytu), najczęściej staje się przyczyną wzrostu poziomu cen. Albowiem wzrost cen na tym rynku pociągnie za sobą ogólny poziom cen w górę, ponieważ na pozostałych rynkach ceny nie spadają w ogóle lub spadają nie w takim samym stopniu[100].
Odchylenia struktury podaży od struktury popytu, które mają charakter jakościowy, jako zjawisko rodzące tendencje inflacyjne, stanowią przypadek bardziej oczywisty. Rozbieżności te są rezultatem złej oceny rozwoju preferencji konsumentów w momencie podejmowania decyzji produkcyjnych lub wynikają ze zmian, którym one podlegają w miarę upływu czasu, a których nie dało się przewidzieć. Skutkiem tego pewna ilość wyprodukowanych towarów nie będzie odpowiadała im w momencie spływu na półki sklepowe. Może się zdarzyć, że towary te nie będą mogły być sprzedane bez względu na stopień obniżki ceny. Powstanie w ten sposób zapas towarów zalegających magazyny. Siła nabywcza, która została kreowana na podstawie ich produkcji, nie będzie miała realnego pokrycia, przy czym ulega ona powiększeniu w następnych momentach o dochody wypłacane w związku z ich magazynowaniem.
Monetarne skutki sytuacji mieszanej, tzn. gdy niedopasowanie struktury podaży do struktury popytu ma jednocześnie charakter ilościowy i jakościowy, nie mogą budzić wątpliwości w świetle tego, co wyżej zostało powiedziane.
Gospodarka planowa stwarza dogodne warunki do tego, by rozbieżność pomiędzy strukturą podaży a strukturą popytu przerodziła się w stan chroniczny. Centralizacja dyspozycji gospodarczej sprawia, że decyzje produkcyjne muszą być podejmowane z poważnym wyprzedzeniem, w każdym razie nie mniejszym niż jeden rok. Zmiany w strukturze produkcji mogą być zatem wprowadzane w tych samych odstępach czasu. Jeśli się zważy, że preferencje konsumentów nieustannie ewoluują, to okres roku stanowi dostatecznie długi czas dla wystąpienia na tym polu istotnych zmian. Wymaga to oparcia decyzji produkcyjnych na wnikliwych przewidywaniach dotyczących tendencji w przyszłym rozwoju preferencji konsumentów oraz zapewnienia warunków szybkiego dostosowania produkcji do zachodzących zmian, ponieważ nie wszystkie one dadzą się przewidzieć.
Tymczasem gospodarka planowa nie może spełnić obu tych warunków. Centralizacja decyzji uniemożliwia stworzenie systemu wyspecjalizowanych przewidywań, bez których nie można sprowadzić ilości błędnych decyzji do możliwego minimum. Decyzje produkcyjne – jak staraliśmy się to wcześniej wykazać – mogą tu być głównie oparte na danych ex post z uwzględnieniem zmian, które się uzewnętrzniły bezpośrednio przed ich podjęciem. Tak więc plan produkcyjny w momencie rozpoczęcia jego realizacji może się okazać przestarzały. Planowanie produkcji w skali całej gospodarki wyklucza jej elastyczność. Pewna sztywność tkwi w naturze każdego planowania. Ta sztywność planu utrudnia elastyczne dostosowanie struktury produkcji do zachodzących zmian na rynku. W sumie więc, planowanie produkcji w skali całej gospodarki tworzy tendencję stałego pozostawania struktury produkcji w tyle za zmianami w strukturze popytu, które stanowią odbicie zmian preferencji konsumentów.
Dodatkowy problem powstaje w związku z obowiązującą w gospodarce planowej zasadą centralnego administrowania cenami. Zasada ta musi rodzić tendencję do stałego opóźniania ruchu cen w stosunku do zmian rynkowych. Staraliśmy się to uzasadnić przy okazji omawiania cen administrowanych w poprzednim rozdziale. Centralne administrowanie cenami sprawia, że pojawienie się nadwyżki popytu pieniężnego nie prowadzi do automatycznego wzrostu cen. Zakłada to pojawienie się pewnej luki czasowej pomiędzy pojawieniem się nadwyżki popytu a decyzją podwyższającą ceny. Podjęcie odpowiednich decyzji może się opóźniać, gdy CP oceni tę nadwyżkę jako symptom przejściowy. Zwłoka może nastąpić również z przyczyn pozaekonomicznych. Każda podwyżka cen jest niechętnie przyjmowana przez konsumentów, ponieważ godzi w ich dobrobyt. W gospodarce rynkowej dla przeciętnego człowieka jest ona przede wszystkim dziełem anonimowych sił rynkowych i trudno tu wskazać bezpośredniego winowajcę; w gospodarce planowej natomiast można to uczynić, ponieważ każdy wie, że decyzje o zmianach cen należą do wyłącznej kompetencji CP.
Z tych też powodów będzie się on najprawdopodobniej starał możliwie odwlec niepopularne decyzje cenowe w obawie przed krytyką ze strony ludności, tym bardziej że ma dogodne możliwości zorganizowania systemu dotacji. Gdy więc występuje nadwyżka popytu pieniężnego, a ceny nie idą w górę, część pieniędzy nie będzie mogła być wymieniona na dobra. Niezmieniony poziom cen nie będzie w stanie wchłonąć nadwyżki siły nabywczej przy danej podaży. Pieniądze te mogą przekształcić się w tzw. popyt odłożony, który różni się tym od zwykłych oszczędności, że może być skierowany na rynek w każdej chwili, gdy tylko pojawi się okazja zakupu towarów. Popyt odłożony stanowi pewne niebezpieczeństwo dla sfery monetarnej, najprawdopodobniej nie może go radykalnie zlikwidować spóźniona podwyżka cen, ponieważ w tym czasie dochody są nieustannie wypłacane. Potrzebna jest zatem nowa produkcja, która by zaspokajała zmienne potrzeby konsumentów i umożliwiała wchłonięcie odłożonego popytu. Ale produkcja uwzględniająca ten cel sama będzie wypłacać nowe dochody, które też muszą znaleźć pokrycie. Jak więc widać, zmiany w strukturze popytu w połączeniu z systemem centralnie administrowanych cen mogą stać się w gospodarce planowej dodatkowym źródłem nacisków inflacyjnych.
Przy okazji nie od rzeczy będzie ustosunkować się do wysuwanej w teorii ekonomii hipotezy, według której w gospodarce planowej istnieje ścisły związek pomiędzy wytwarzaniem i rozdysponowywaniem produktu społecznego in natura a gromadzeniem i podziałem zasobów pieniężnych, dzięki czemu proces kumulowania się skutków zaburzeń może być poddany kontroli i zredukowany do minimum[101] (z kontekstu wynika, że chodzi o zaburzenia natury monetarnej). Otóż hipoteza ta nasuwa pewne wątpliwości.
Przede wszystkim można wątpić w istnienie ścisłego związku pomiędzy rozdysponowywaniem produktu społecznego in natura a rozdysponowywaniem zasobów pieniężnych. Nie ulega wątpliwości, że w gospodarce planowej dysponowanie realnym produktem społecznym pozostaje w rękach CP; nie dysponuje on natomiast całością zasobów pieniężnych, ponieważ część ich znajduje się w dyspozycji poszczególnych gospodarstw domowych. Jeśli następuje rozziew pomiędzy rozdysponowaniem produktu in natura a preferencjami gospodarstw domowych, następuje równocześnie zerwanie związku pomiędzy ruchem zasobów realnych a ruchem pewnej części strumieni pieniądza. Konsumenci nie zechcą wydawać swoich pieniędzy zgodnie ze strukturą podaży będącej wynikiem wcześniej zadysponowanej centralnie in natura struktury produkcji. Będzie to oznaczało, że część wypłaconych dochodów pieniężnych nie ma faktycznie pokrycia w realnych dobrach. Jeśli struktura podaży będzie odbiegała od struktury preferencji konsumentów, wyrażonej popytem rynkowym, to będą się gromadziły zapasy towarów, których nie będzie można sprzedać, równocześnie zaś będą wzrastały zasoby pieniądza, których istnienie będzie stwarzało presję inflacyjną na rynku dóbr konsumpcyjnych. Tak więc fakt centralnego dysponowania zasobami in natura niekoniecznie musi chronić gospodarkę planową przed zakłóceniami w sferze monetarnej. A nawet ścisłe wykonanie planu produkcji może stać się źródłem takich zakłóceń, gdy odpowiadająca mu struktura podaży nie odpowiada istniejącej w danym momencie strukturze popytu.
[97] Por. R. J. Bali, Inflation andthe Theory of Money, London 1966, s. 31-34.
[98] Por. J. H. 01ivera, On Structural Inflation and Latin American „Structuralism”, Oxford Economic Papers (N.S.), 1964, vol. 16, November, s. 322-324.
[99] Por. E. Lundberg, op. cit., s. 198.
[100] Por. J. H. 01ivera, loc. cit.
[101] Por. Ekonomia polityczna socjalizmu, red. M. Pohorille, Warszawa 1968, s. 277.
Wiesław Samecki, Gospodarowanie za pomocą planowania. Analiza krytyczna, Acta Universitatis Wratislaviensis No 2262